Rankiem 7 kwietnia 1994 roku z rąk Gwardii Prezydenckiej została zamordowana pełniąca obowiązki głowy państwa premier Rwandy – Agathe Uwilingiyimana, wraz z mężem i chroniącymi ich dziesięcioma żołnierzami belgijskimi. Dzień wcześniej samolot przewożący prezydenta kraju – Juvénala Habyarimana oraz prezydenta Burundi – Cypriena Ntaryamira został zestrzelony przez niezidentyfikowanych napastników, doprowadzając do śmierci obydwu polityków. Wydarzenia te stanowiły preludium do jednej z największych katastrof humanitarnych początku lat 90. XX wieku, zwanych Ludobójstwem w Rwandzie lub bardziej potocznie Rzezią Tutsi Hutu.
Śmierć prezydenta i premiera kraju była sygnałem do rozpoczęcia przez ekstremistyczne ugrupowania paramilitarne, wywodzące się z ludności Hutu, masowych mordów na mieszkańcach kraju identyfikowanych z Tutsi. Głównymi sprawcami masakry były dwie organizacje – Interahamwe i Impuzamugambi, pochodzące z najbardziej radykalnych elementów Hutu. Ich członkowie byli rekrutowani w większości ze środowisk mających powiązania za światem przestępczym, w tym spośród gangów młodzieżowych. Pierwotnie mieli oni być ochroną dla prezydenta kraju w trwającej w latach 1990–1993 wojnie domowej, jednak to właśnie oni stali się głównymi sprawcami tej wielkiej zbrodni. Nie bez znaczenia jest tutaj rola pułkownika armii rwandyjskiej – Théoneste Bagosora, będącego inspiratorem oraz współorganizatorem ludobójstwa Tutsi. Wyrokiem z dnia 18 grudnia 2008 roku wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy, został on skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Bojówki Hutu uzbrojone głównie w maczety, rzadziej w broń palną, rozpoczęły swoją zbrodniczą działalność od stolicy kraju Kigali. Zatrzymywano, a następnie mordowano wszystkie osoby przynależące do Tutsi, bez względu na wiek i płeć. Ofiarami padali również inni członkowie Hutu, którzy odmówili czynnego udziału w ludobójstwie lub też wyrażali swój sprzeciw wobec panującej sytuacji. Członkowie band bez problemu rozpoznawali swoje ofiary po dokumentach tożsamości, które zawierały informację o przynależności do poszczególnej grupy ludności. Fala okrucieństwa szybko rozlała się również na inne rejony Rwandy, gdzie uzbrojeni napastnicy atakowali domy i osiedla należące do Tutsi, dokonując zbrodni na ogromną skalę. Całkowitą liczbę zabitych trwającej około 100 dni tragedii szacuje się na ponad 1 milion ludzi. Ogromu nieszczęścia mogła jeżeli nie zapobiec, to przynajmniej ograniczyć jego skutki, szybka interwencja polityczno – wojskowa społeczności międzynarodowej. Niestety w trakcie trwania masakry Organizacja Narodów Zjednoczonych pozostawała zupełnie bezradna. Rada Bezpieczeństwa ONZ sparaliżowana rozbieżnością zdań wśród jej stałych członków, przez długi czas zachowywała neutralność, traktując całe wydarzenie jako wewnętrzną sprawę Rwandy. Dramatyczną sytuację w kraju udało się opanować dopiero w momencie interwencji oddziałów Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, na czele z późniejszym prezydentem kraju Paulem Kagame wywodzącym się z Tutsi. Konsekwencją przejęcia kontroli nad krajem przez członków RFP był masowy exodus Hutu do krajów ościennych, w obawie przed represjami będącymi reakcją na masakrę.
Zarówno Tutsi, jak i Hutu wywodzą się pierwotnie z tego samego plemienia, władają tym samym językiem i posiadają te same tradycje kulturowe. Określenie przynależności do danej grupy ludności było nadawane jeszcze w czasach przedkolonialnych, gdzie mianem Hutu określano osoby pracujące na roli, a Tutsi trudniące się hodowlą bydła i wojowaniem. Przypuszczalnie terminy te mogły być nadawane przez poszczególnych władców w celu określenia przynależności każdego człowieka do danej grupy w lokalnej strukturze społecznej.
Fot. wikimedia commons