Joseph Heller podarował światu niezapomniany „Paragraf 22”, który na stałe przylgnął do niego jako jego najwspanialsze dzieło. Napisał również kilka innych powieści, ale nie warto sobie zaprzątać tym głowy, sięgając po wspomnienia jego córki, Eriki Heller. „Tu spał Yossarian” to książka o człowieku, który był przede wszystkim skomplikowanym człowiekiem i ojcem, a nie słynnym pisarzem.
Wspomnienia potomnych o ich sławnych rodzicach są wyjątkowe – często pełne treści, których nie uchwyci żaden biograf, choćby nie wiem jakby był zafascynowany daną postacią. W dodatku potrafią jak nikt inny wyczuć granicę między szczerą (i czasami brutalną) oceną rzeczywistości a poruszającą kurtuazją, która ma stworzyć ciepły wizerunek ich rodzica. To oczywiście zależy od jednostki, ale podobnie jak w rewelacyjnych wspomnieniach Tomasza Lema o swym ojcu („Awantury na tle powszechnego ciążenia”), Erica Heller wyśmienicie prezentuje Josepha Hellera, czyniąc go człowiekiem z krwi i kości, który miał swoje zalety i wady. Nie ukrywa, że ojciec był trudnym w obyciu człowiekiem, w bardzo specyficzny sposób okazującym uczucia. Sprawnie snuje historię jego życia, opierając się na własnych doświadczeniach i nie obawiając się przedstawić go czasami w niezbyt eleganckim świetle.
Ponieważ punktem odniesienia jest rodzina Hellerów, a w szczególności Erica, najdokładniej przedstawiony jest okres życia autora „Paragrafu 22”, w którym miał on bezpośredni kontakt z córką i jej matką, Shirley. To przestrzeń pełna mniej lub bardziej pikantnych anegdot, w których słynny pisarz nie zawsze odgrywał kluczową rolę; niemniej jednak zawsze gdzieś orbitował wokół historii o roztropnej żonie, kłopotliwej córce czy pewnej siebie teściowej. A przy tym niewiele jest tu o Josephie Hellerze jako pisarzu – Erica Heller pomija biograficzne ekscytacje dotyczące pracy autora, jego sposobu pisania; nie wspomina nawet o napisanych przez niego książkach. „Paragraf 22” pojawia się jedynie w kontekście przeskoku klasowego rodziny Hellerów, kiedy to nagle stali się bogaci, sławni i poważani w towarzystwie grubych ryb Nowego Jorku. Autorka wspomina jeszcze o książce „Coś się stało”, która była zapowiedzią katastrofalnego obrotu spraw w domu Josepha i Shirley. Wtedy też „Tu spał Yossarian” staje się książką nie o panu Hellerze, lecz autobiografią jego córki. Dzieli się ona z czytelnikiem własnymi przeżyciami – problemem ze znalezieniem dla siebie miejsca w świecie, przebytą chorobą, miłosnymi wzlotami i upadkami.
Erica Heller opowiada też o schorowanej matce, przygnębionej przez wypalający jej nerwy rozwód. Sam Joseph Heller w tym okresie prezentuje się zdecydowanie negatywnie i należy autorce oddać, że nie starała się tuszować jego mniej szlachetnych czynów. Jest go też wtedy niewiele, bowiem kontakt między nimi się zatarł, ograniczając do minimum. Mało więc starego Hellera w książce o Hellerze. Z jednej strony można powiedzieć, że jest to minus, a raczej byłby, gdyby książka mianowała się oficjalną biografią Josepha Hellera. Tymczasem w subiektywnych wspomnieniach członka rodziny jego nieobecność jest jeszcze bardziej niepokojąca i pogłębiająca zarys psychologiczny tego człowieka. Pisanie o sobie i reszcie rodziny rozumiem jako sprytny zabieg wypełnienia miejsca, w którym Joseph Heller był dla autorki ojcem na dystans; czytelnicy sięgną oczywiście po tę książkę, aby poczytać o wybitnym pisarzu, dlatego wątki poboczne jego rodziny mogą być znacznie mniej ciekawe. Niemniej jednak budują swego rodzaju historię domu Hellerów, który czasami przypominał wręcz absurdalne przygody bohaterów z powieści „Paragrafu 22”.
„Tu spał Yossarian” zawiera gorzkie chwile, ale nawet wtedy napisana jest językiem ciętym i inteligentnym, godnym samego mistrza Josepha. Same zabawne anegdoty nie wystarczą, aby odbiorca czerpał z nich przewidywaną radość – trzeba je również umieć przekazać. Erica Heller świetnie zabawia czytelnika kolejnymi historyjkami ze swojego życia, chociaż oczywiście, wraz z ostatnimi stronami, kiedy to przychodzi pożegnać się z podstarzałym już ojcem, wyczuwa się pokłady burzliwych emocji, które czasami autorka próbowała zamaskować dowcipną anegdotą. Jest to książka, w której Erica Heller po części rozlicza się z ojcem z niedomkniętych spraw, niedopowiedzianych słów i niewyrażonych uczuć. Sprzeczne siły, które nią targały przez całe życie z ojcem, który nie był łatwy w obyciu, wciąż dają o sobie znać podczas lektury i stanowią przedziwnie paradoksalną fuzję tragedii i komedii, niczym w przywoływanym już kilka razy „Paragrafie 22”. Chociaż często wspomnienia Eriki Heller przyprawiały mnie o jowialny śmiech, wraz z nim przychodził ból, smutek i żal, że życie nie jest wcale takie proste i łatwe. Podobnie jak Yossarian i spółka uczestniczyli w przedziwnej dla nich wojnie, tak Erica uczestniczyła w przedziwnym życiu, które swoją nieprzewidywalnością zaskakiwało ją na każdym kroku. Postać Josepha Hellera – zarówno jako mąż, ojciec i pisarz – to czynnik, który kumulował w sobie pełne spektrum tych wrażeń.
Fot.: wydawnictwoalbatros.com