Iga Świątek z pewnością jest uważana za jedną z głównych faworytek do zwycięstwa w rozpoczynającym się w poniedziałek Wimbledonie. Polka ma jednak odmienne zdanie na ten temat. Nie ukrywa, że na trawie wciąż nie czuje się tak dobrze, jak na mączce.
„Nie uważam się za faworytkę Wimbledonu, bo trawa nie jest nawierzchnią, którą znam bardzo dobrze” – w ten sposób Iga Świątek odpowiedziała na pytanie podczas konferencji prasowej w Londynie. Już w poniedziałek rozpocznie się tam Wimbledon – jeden z najważniejszych turniejów w kalendarzu tenisowym.
Polka od dawna podkreśla, że o ile na mączce czuje się dobrze, to trawy wciąż się uczy. „O ile na Roland Garros czułam, że jest mało rzeczy, które – jeśli będę kontynuowała to, co robiłam w poprzednich turniejach – mogą mnie wybić z dobrej drogi, to tutaj jest trochę inaczej. Nadal staram się poznać trawę trochę lepiej i wybrać najlepszy, najbardziej efektywny sposób gry. To nie jest nawierzchnia, którą znam na wylot, jak mączkę, dlatego ja siebie nie traktuję tu jako faworytki, raczej staram się podejść do turnieju jako nowego doświadczenia i zrobić jak najwięcej, żeby w przyszłych latach było mi łatwiej grać na trawie” – mówiła.
Iga Świątek przyznała, że zdaje sobie sprawę z oczekiwań wobec niej. Stara się jednak podchodzić do tego z dystansem. „Wiem, że są oczekiwania, ale oczekiwania zawsze będą. Sama też jestem kibicem i wiem, jak to jest oglądać inne sporty i też oczekiwać od innych. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystko widać z zewnątrz i jest wiele rzeczy w środku, które mają wpływ na to, czy jestem w dobrej dyspozycji, czy nie. Staram się więc spokojnie do tego podejść i nie dźwigać tych wszystkich opinii i oczekiwań na swoich barkach, tylko starać się koncentrować na tym, co mam do zrobienia” – dodała.
Czytaj także: Amerykanin ma pretensje do Igi Świątek. „Ogarnij się”
Źr.: Interia