Zakończenie tych spraw to nasz moralny obowiązek” – mówił kilka miesięcy temu Andrzej Pozorski, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. Jak informuje „Rzeczpospolita”, IPN powołał specjalną grupę, która zajmie się zbrodniami SS-manów w obozach zagłady.
Prokurator, archiwista i grupa historyków – to skład zespołu, który ma za zadanie poszukiwanie SS-manów odpowiedzialnych za zbrodnie w obozach zagłady. Efekty prac są imponujące. – Dotychczasowym efektem prac było wytypowanie spośrod ponad 23 tysięcy funkcjonariuszy SS pełniących służbę w obozach zagłady grupy około 1600 SS-manów – mówił rzecznik prasowy pionu śledczego IPN, prokurator Robert Janicki w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Grupa zajmuje sie poszukiwaniem miejsc aktualnego pobytu osób. Działa we współpracy z Interpolem i do tej pory przesłano 392 wnioski do Niemiec, Austrii, Holandii, Chorwacji, Ukrainy, Węgier, Francji oraz Serbii. W większości okazuje się oczywiście, że odnalezione osoby już nie żyją.
Ściganie SS-manów w PRL
Próby odnalezienia zbrodniarzy hitlerowskich podejmowano już w latach 50. i 60. – wówczas sprawą zajmowała się Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Większość postępowań była jednak zawieszana albo przekazywana za granicę. – W czasach PRL śledztwa dotyczące niemieckich obozów zagłady i koncentracyjnych były zawieszane, materiały, często oryginalne, przekazywano do sądów RFN lub Austrii, w wielu przypadkach z różnych przyczyn wyroki nie zapadały. Zakończenie tych spraw to nasz moralny obowiązek – mówił szef pionu śledczego IPN, Andrzej Pozorski.
Czytaj także: 155 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Oficjalne obchody