Jarosław Jakimowicz odpiera zarzuty, jakie pojawiły się w ostatnim czasie pod jego adresem. W rozmowie z portalem niezalezna.pl przedstawił szczegóły pobytu na konkursie Miss Generation i o spotkaniu z uczestniczką konkursu.
W poniedziałek dziennikarz Piotr Krysiak napisał na Facebooku, że „gwiazda publicystyki TVP INFO miała zgwałcić uczestniczkę konkursu Miss Generation 2020. Tak utrzymuje kobieta, która uciekła ze zgrupowania i zgłosiła sprawę policji”. Zdaniem Onetu osobą, o której pisze Krysiak jest właśnie Jarosław Jakimowicz. Aktor bardzo szczegółowo przedstawił własną wersję zdarzeń i zapewnia, że znajduje ona oparcie w relacjach świadków i nagraniach z monitoringu.
Prezenter TVP Info przyznał, że faktycznie był obecny podczas warsztatów poprzedzających konkurs „Miss Generation 2020”, które odbywały się w hotelu Parisel Palace w Klimkach pod Łukowem. „Z osobą, którą opisuje Piotr Krysiak, rozmawiałem, jednak zdarzenia, które opisuje ten pan, wyglądały zupełnie inaczej. On zresztą sam przyznaje, że opiera się na jakiejś anonimowej relacji” – zaznaczył Jakimowicz.
Jakimowicz ujawnia szczegóły
„Ja nie lubię teorii spiskowych, ale nasuwa mi się taka refleksja i pytanie jednocześnie – kto i co chce tym przykryć?” – zastanawia się Jakimowicz. „Według opowieści, którą przytacza Piotr Krysiak, ja miałem rzekomo wtargnąć do pokoju tej dziewczyny i ją zgwałcić, a potem zastraszać, żeby nikomu o tym nie mówiła. Sytuacja była jednak zgoła inna i może to potwierdzić hotelowy monitoring oraz świadkowie” – zapewnia.
Czytaj także: Morawiecki usłyszał pytanie o otwarcie siłowni. Premier o terminie
Aktor wspomina, że osoba, która go oskarża już wtedy bardzo dziwnie się zachowywała. „Ona się bardzo dziwnie zachowywała, bardzo dziwnie się poruszała i bardzo dziwnie wyglądała. Ta osoba była bladozielona i biegała wkoło po holu, jakby była co najmniej zagubiona” – mówi Jakimowicz. „Mówiono mi, że ona nie śpi od tygodnia i nie je, a pozostałe dziewczyny boją się z nią spać w pokoju w obawie, że coś im zrobi. Ta osoba zarzucała innym uczestniczkom tych warsztatów, że chcą ją otruć. Relacjonowano mi, że chciała do hotelu wzywać policję, twierdząc, że ją okradziono. W tej sytuacji postanowiono komisyjnie przeszukać jej torbę i okazało się, że pieniądze, które miały jej zginąć, są w jej torebce. To, o czym mówię, można potwierdzić zarówno u organizatora, jak i innych uczestników tego wydarzenia” – przekonuje.
„Powiedziała, że ktoś chce ją zabić”
„Był taki moment, kiedy ta dziewczyna podeszła do mnie, prosząc o rozmowę. Były przy tym dwie osoby, które mogą to potwierdzić. Spytałem ją, o co chodzi, na co powiedziała mi, że boi mi się tego powiedzieć tutaj i czy moglibyśmy porozmawiać w jej pokoju, bo obawia się, że ktoś chce ją zabić. Pomyślałem sobie, że być może jest pod wpływem narkotyków, że być może któraś z jej rywalek w konkursie zaserwowała jej jakieś środki odurzające, żeby ją wyeliminować” – wspomina Jakimowicz.
Czytaj także: Boniek pokłócił się z Brzęczkiem tuż przed dymisją? Nowe fakty
„Tam powiedziała mi, że ktoś chce ją zabić. Wysłuchałem jej relacji, po czym zaproponowałem jej, że następnego dnia razem z organizatorem podwieziemy ją do Warszawy. Porozmawialiśmy chwilę, a następnie wyszliśmy z pokoju i tak się skończył mój kontakt z tą osobą” – wspomina Jakimowicz.
Pełna treść relacji Jakimowicza dostępna TUTAJ.
Źr. niezalezna.pl