W środę o godz. 20:30 Pomarańczowi zainaugurują występy w fazie grupowej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Na początek emocjonalne starcie z mistrzem Niemiec Berlin Recycling Volleys, a więc klubem, z którym Jastrzębski Węgiel łączy wiele, zwłaszcza w wymiarze ludzkim.
Kontakty pomiędzy obydwoma klubami zaczęły się wiele lat temu. Mark Lebedew rozpoczął karierę w Polsce 2007 roku jako członek sztabu szkoleniowego Roberto Santilliego. Był wówczas odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne drużyny. Od zawsze marzył jednak o pracy w roli pierwszego trenera, więc kiedy dostał taką szansę w 2009 roku z klubu niemieckiej Bundesligi SG Eschenbachr Eltmann, postanowił przeprowadzić się za naszą zachodnią granicę. Kilka lat później wrócił do Jastrzębia-Zdroju już jako trener Berlin Recycling Volleys na przedsezonową prezentację i mecz otwarcia sezonu Jastrzębskiego Węgla. Później jeszcze dwa razy przyjmował zaproszenia na tego rodzaju wydarzenia.
– Związki między obydwoma klubami wynikają z niewielkiej odległości, jaka je dzieli, ale przede wszystkim z czysto ludzkich relacji – wyjaśnia Mark Lebedew, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. Opiekun JW pracował w berlińskim klubie przez pięć lat, trzykrotnie sięgając w tym czasie po mistrzostwo Niemiec i dwa razy kończąc rozgrywki jako wicemistrz kraju. W 2015 roku doprowadził BR Volleys do historycznego brązowego medalu Ligi Mistrzów. Bezpośrednio po tamtym sezonie drugi raz w swojej karierze podjął pracę w Jastrzębskim Węglu. Obecnie jest to już jego trzeci sezon nieprzerwanie w roli szkoleniowca Pomarańczowych.
Czytaj także: Niezwykły życiorys kpt. Władysława Nawrockiego
Z kolei zespół mistrza Niemiec aktualnie jest dowodzony z ławki trenerskiej przez Luke’a Reynoldsa, który jeszcze w zeszłym sezonie pełnił funkcję trenera od przygotowania fizycznego w Jastrzębskim Węglu, sięgając z drużyną po brązowy medal PlusLigi.
– Oczywiście nie mogę się już doczekać przyjazdu do Jastrzębia. Mam mnóstwo niesamowitych wspomnień z zeszłego roku. Wraz z zespołem i sztabem szkoleniowym przeżyliśmy wiele dobrego – ekscytuje się Australijczyk Luke Reynolds.
Kolejną ciekawostką w kontekście rywalizacji jastrzębsko-berlińskiej jest fakt, że Lebedew jest także trenerem kadry narodowej Australii, a kilku jego podopiecznych z drużyny „Volleyroos” stanowi o sile Berlin Recycling Volleys. Chodzi o takich graczy, jak: Paul Carroll, Luke Perry czy Adam White. Natomiast Luke Reynolds jest w kadrze „Kangurów” jednym z asystentów Lebedewa.
Co w związku z tym oznacza ta konfrontacja dla australijskiego trenera? – Ten mecz przywołuje mi na myśl wiele wspaniałych chwil: pięć lat spędzonych w klubie; samo miasto, w którym moja rodzina czuła się świetnie; w Berlinie też urodził się mój syn – wylicza trener Lebedew.
– Na pierwszy plan wybija się rywalizacja z Lukiem oraz australijskimi zawodnikami, z którymi spędziłem całe minione lato na zgrupowaniu reprezentacji. W składzie berlińskiego zespołu są również siatkarze, z którym pracowałem w tym klubie, jak: Robert Kromm, Sebastian Kuhner i Egor Bogaczev – dodaje trener Jastrzębskiego Węgla.
Kolejną osobą, która łączy oba kluby jest Salvador Hidalgo Oliva. Gwiazdor naszego zespołu od dziesięciu lat mieszka w Berlinie. Sam również reprezentował barwy BR Volleys, grając w tym klubie przez dwa sezony w latach 2009-2011.
– BR Volleys traktuję jak rodzinę. To świetny klub, w którym dorastałem jako siatkarz i jako człowiek. Pamiętam prawie wszystko, co w tamtym czasie było moim udziałem. Tworzą go świetni zawodnicy, menedżerowie, oddani kibice. Nie sposób nie wspomnieć o hali Max-Schmeling oraz samym mieście – podkreśla Hidalgo Oliva.
– Berlin jest miastem, które każdemu otwiera drzwi i pozwala ci poczuć się w nim, jak w domu. Nawet w przypadku, gdy urodziłeś się w Rosji, tak jak ja. Dlatego zawsze gram z plastrami w kolorach niemieckiej flagi na palcach, gdyż jestem lojalny wobec tego kraju – kontynuuje Hidalgo Oliva.
W środę jednak na boisku sentymentów nie będzie. – Walczymy o awans do następnej rundy. Osobiste kontakty i bliskie relacje zostawiamy z boku. Być może sprawią one, że motywacja będzie jeszcze większa, niż zwykle. Na pewno czeka nas trudny pojedynek pomiędzy dwoma zespołami, które są na zbliżonym poziomie – przewiduje Mark Lebedew.