– Nasza historia jest piękna i najważniejsza! Cieszę się, że ludzie to rozumieją. 1 marca, z radością będę uczestniczył w obchodach upamiętniających Żołnierzy Wyklętych – mówi Józef Bandzo ps. „Jastrząb”, żołnierz i partyzant AK na Wileńszczyźnie, Podlasiu, Białostocczyźnie i Pomorzu.
Syn ziemi wileńskiej, rocznik 1923. Absolwent Szkoły Powszechnej nr 11. Po latach podkreśla: „dobrej ze względu na nauczycieli”. Wspomina dwóch profesorów – żołnierzy Legionów, którzy na lekcjach historii opowiadali o walkach z 1920 roku. Patriotyzm, którego nie trzeba było wpajać na siłę. Przychodził naturalnie. „Dlaczego mnie tam wtedy nie było?” – zastanawiał się chłopak. Chciał powojować, „jak każdy młody człowiek”. Wojna zastaje go w rodzinnym Wilnie. Przenosi się z rodziną na wieś. Tam zaczyna konspirację, składa przysięgę. Słyszy o partyzantce i rwie się do walki. Na realizację tych marzeń Józef Bandzo musi czekać do października 1943 roku. Dołącza do 3. Brygady Armii Krajowej kpt. Gracjana Fróga ps. „Szczerbiec”. Dostaje pseudonim „Jastrząb”.
Na pierwszą poważną bitwę czeka do 8 stycznia 1944 roku. Pod miejscowością Mikuliszki oddział zostaje otoczony przez niemieckiego przeciwnika. Potyczka kończy się zwycięstwem polskich partyzantów. Straty w oddziale – pięciu żołnierzy przy kilkudziesięciu zabitych wrogach. Mroźna zima 1944 roku, oddział pokonuje dziennie do kilkudziesięciu kilometrów. Niszczenie dokumentów okupanta skutecznie paraliżuje działanie jego administracji. Trzeba działać z zaskoczenia, metodą doskoków, a po akcji szybko znikać. Po bitwie zmarznięty Jastrząb „zasuwa na wartę”. Działa jak automat.
Czytaj także: Warszawska Rotunda zmienia się dla Żołnierzy Wyklętych!
W lipcu 1944 r. oddział zostaje rozbrojony przez Sowietów. „Jastrząb” dostaje się do niewoli później. Wypuszczony, ucieka z Wileńszczyzny. Przyjeżdża na Podlasie, ostatecznie ląduje w Siemiatyczach. Na Podlasiu spotyka „swoich” – „Zygmunta” i „Burego”. Z tym ostatnim dołącza do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, a w końcu – do oddziału słynnego Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Dostaje zadanie organizacji środków finansowych. Żołnierze chcą za wszystko płacić ludności. Wiedzą, z jaką biedą musi się zmagać na co dzień. Pieniądze trzeba zdobywać na różne sposoby, m.in. rabując urzędy skarbowe. Wraz z kolegami zapędzają się aż do Wrocławia. Terenem działania jest cała kraj. Od Wielkopolski, przez Bory Tucholskie do Pomorza. Zdobywają wszystko, co potrzebne jest do działalności partyzanckiej, nawet samochód, którym w hollywoodzkim stylu uciekają spod luf automatów funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Służba u boku „Łupaszki” naznaczona jest ciągłymi obławami. Niekiedy trzeba likwidować tropiących ich ubowców i milicjantów. Mimo że „Jastrząb” nie ma okazji poznać słynnego dowódcy tak blisko jak poznał wcześniej „Szczerbca”, po latach będzie go ciepło wspominał. – Zapamiętałem go jako pełnego ciepła człowieka, zdyscyplinowanego, bardzo dobrego dowódcę i najlepszego organizatora na Podlasiu.
Uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”
Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, poświęcony ludziom, którzy po II wojnie światowej nie złożyli broni i w czasach komunizmu walczyli o wolną Polskę. Od 2011 roku jest oficjalnie obchodzonym – ustawowym świętem państwowym. O tegorocznych uroczystościach, tysiącom warszawiaków przypominał wielki banner na Rotundzie z napisem „1 marca Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Dziękujemy”.
Ważnym wydarzeniem był koncert „Niezłomnym honor”, zorganizowany w warszawskim budynku Reduta Banku Polskiego, podczas którego wystąpili, m.in. Sebastian Karpiel-Bułecka, Kasia Kowalska, Katy Carr, Organek i Maleo Reggae Rockers. Artystyczne interpretacje urozmaiciły materiały filmowe prezentujące dramatyczne losy osób, które po wojnie walczyły z sowietyzacją Polski.
Nazwy „Żołnierze Wyklęci” zaczęto używać na początku lat 90. W ten sposób określa się członków ruchu partyzanckiego, którzy nie złożyli broni po zakończeniu II wojny światowej. Szacuje się, że do takich grup konspiracyjnych w 1945 r. należało ponad 100 tys. osób. W walce partyzantów z komunistyczną władzą zginęło około 15 tys. osób. Pozostali przy życiu byli poddawani represjom i oskarżani o zdradę. W niepodległej Polsce przywrócono im należną cześć, a postaci takie, jak generał Emil Fieldorf „Nil”, rotmistrz Witold Pilecki, Jan Rodowicz „Anoda” czy Danuta Siedzikówna „Inka” stały się znane nie tylko wąskiemu gronu specjalistów, ale także młodemu pokoleniu. Jednym z gości specjalnych tegorocznych obchodów będzie Józef Bandzo ps. „Jastrząb”, żołnierz i partyzant AK na Wileńszczyźnie, Podlasiu, Białostocczyźnie i Pomorzu.
Wszystkie wydarzenia związane z obchodami Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych wspiera PKO Bank Polski, który ponadto jest sponsorem Biegów Wilczym Tropem w Świdniku i Stalowej Woli. Bank, przez niemal 100 lat swojej obecności na rynku finansowym odegrał ważną rolę w polskiej gospodarce i historii. Jest społecznie odpowiedzialną instytucją, dla której wolność i przywiązanie do tradycji to naturalne wartości. Od lat angażuje się w działania utrwalające świadomość narodową i popularyzuje idee nowoczesnego patriotyzmu. Misję kształtowania tożsamości narodowej oraz popularyzacji historii i tradycji Bank realizuje m.in. poprzez patronaty. Jest partnerem wydarzeń organizowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego czy odbywającej się pod hasłem „Zabiegaj o pamięć” – Warszawskiej Triady Biegowej.