Justyna Kowalczyk-Tekiela stanowczo odniosła się do występu polskich biathlonistów podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” stwierdziła, że potrzebne są gruntowne zmiany, ponieważ obecnie nie widać w tej dyscyplinie w naszym kraju żadnego rozwoju.
Czy Polska zakończy igrzyska olimpijskie w Pekinie z tylko jednym brązowym medalem? Na razie jeszcze nie wiadomo, ale coraz więcej na to wskazuje. Bardzo słaby występ odnotowali między innymi biathloniści. Dyrektor sportowy Polskiego Związku Biathlonu, Justyna Kowalczyk-Tekiela, nie wina w bawełnę.
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” nasza mistrzyni olimpijska wprost stwierdziła, że trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy. „To były bardzo słabe igrzyska dla polskiego biathlonu. Nie ma co słodzić i szukać pozytywów, bo w zasadzie ich nie było. Monika jest w wieku, w którym powinna zbierać owoce ciężkiej pracy, którą wykonuje całe życie. Mówię o takich owocach, na jakie zasługuje” – stwierdziła.
Tymczasem w biegu ze startu wspólnego Monika Hojnisz-Staręga zajęła dopiero 27. miejsce. „Widzieliśmy, że jest źle i nie było powodu spodziewać się wielkich rzeczy. W takim sporcie, jak biathlon rzadko dzieją się cuda. Mamy w związku plan, którego część wdrożymy od razu po igrzyskach, a część wiosną, już po sezonie. Na pewno będą duże zmiany, bo wszystko się zastało, niema rozwoju” – mówiła.
Wiele wskazuje na to, że przygodę z kadrą zakończy trener Adam Kołodziejczyk. „Trenera chciały zawodniczki, prezes i zarząd związku na to przystali. Ja pojawiła się w związku po tych zmianach i przyznam szczerze, że nie całkiem to wszystko rozumiałam, ale dzisiaj jestem mądrzejsza” – mówiła Kowalczyk.
Czytaj także: Piotr Żyła zaskoczył. „W emocjach coś tam sobie gadałem”
Żr.: Przegląd Sportowy