Środowiska prawicowe zareagowały na manifestacje przeciwników zakazu aborcji w Polsce. W Warszawie doszło do konfrontacji. Uczestniczki protestu skarżą się na agresywne zachowanie narodowców.
Czwartkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego spowodowało falę protestów w większych miastach Polski. W niedzielę manifestacje przeniosły się pod kościoły, a ich uczestnicy niejednokrotnie zakłócali nabożeństwa wnosząc do środka transparenty.
Jedna z manifestacji odbyła się na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Uczestnicy skandowali hasła antyrządowe, proaborcyjne i antykościelne. Pojawiły się także inne, znane z ostatnich protestów: „Jeb..ć kler”; „To jest wojna” i „Wypie…lać!”
Początkowo porządku na miejscu pilnowała policja, jednak wkrótce na schodach świątyni pojawili się narodowcy, wśród nich prezes Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” Robert Bąkiewicz.
Dzisiaj Koledzy ze Straży Marszu Niepodległości chronią kilka warszawskich kościołów przed zapowiadanymi profanacjami ze strony satanistycznej lewicy.
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) October 25, 2020
Strzeżcie się tchórze, bo miecz sprawiedliwości już nad Wami wisi! pic.twitter.com/FnesqjKZ1H
W pewnym momencie zgromadzenia doszło do otwartej konfrontacji. Grupa narodowców za wszelką cenę odgradzała uczestnikom manifestacji dostęp do świątyni. „Gazeta Wyborcza” informuje, że jedna z uczestniczek została zepchnięta ze schodów, jednak narodowcy nie potwierdzają tego. Na miejscu pojawiło się pogotowie ratunkowe. W następnych godzinach dochodziło do innych przepychanek.
Na zachowanie narodowców narzeka profil #StrajkKobiet. „Narodowcy, w tym Bąkiewicz, wyrzucają z kościoła dziewczyny, które były na mszy i postawiły plakaty przed ołtarzem. Agresja, szarpanie, brutalność. (…) Łzy w oczach” – czytamy.
Źródło: wyborcza.pl, wp.pl