W minionym tygodniu światowy peleton wrócił do ścigania. Dla większości zawodników, w tym Michała Kwiatkowskiego, wyścigi te stanowią jeden z etapów przygotowań do europejskiej części sezonu.
Mistrz Świata zawitał do Argentyny
Tour de San Luis jest jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów kolarskich w Ameryce. Na starcie nie mogło więc zabraknąć gwiazd światowego formatu. W tegorocznej edycji udział wzięli m.in. Nairo Quintana (Movistar), Mark Cavendish czy Michał Kwiatkowski (Ettix-Quickstep). W składzie belgijskiej ekipy znalazł się też inny reprezentant Polski, Łukasz Wiśniowski. Nasi rodacy byli widoczni szczególnie na płaskich etapach, gdzie rozprowadzali Cavendisha. Jednak całe show skradł Brytyjczykowi młodziutki Fernando Gaviria. Kolumbijczyk dwukrotnie pokonał na finiszu mistrza świata ze startu wspólnego z 2011 roku. W górach z dobrej strony prezentował się Przemysław Niemiec. Kolarz Lampre-Merida kończył trudne etapy w pierwszej dwudziestce. Najwięcej powodów do dumy mieliśmy jednak podczas jazdy indywidualnej na czas, gdzie drugie miejsce wywalczył Michał Kwiatkowski. Mistrz Polski w tej specjalności stracił tylko 4 sekundy do zwycięzcy, Adriano Maloriego. Przemek Niemiec był siódmy, a Łukasz Wiśniowski jedenasty. Cały wyścig padł łupem Daniego Diaza z ekipy Funvic Brasilinvest. To drugie zwycięstwo Argentyńczyka w Tour de San Luis.
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
Cadel Evans mówi: „pas”
Już pod koniec ubiegłego sezonu wiadome było, że Australijczyk pożegna się z kibicami występem w swoim narodowym wyścigu. Evans po raz ostatni został liderem BMC na Tour Down Under. Wprawdzie nie wygrał całego wyścigu, ale pokazał się w nim z bardzo dobrej strony, kończąc go na trzeciej pozycji. Tour Down Under padł łupem kolegi z zespołu Evansa, Rohana Dennisa. Australijczyk przed rokiem triumfował w klasyfikacji młodzieżowej, a tegoroczne zwycięstwo było swego rodzaju sztafetą pokoleń.
Zanim Evans przesiadł się na rower szosowy, z powodzeniem rywalizował w górskiej odmianie kolarstwa. Dwukrotnie zdobywał Puchar Świata w cross-country. Po igrzyskach w Sydney, Cadel Evans zdecydował się startować na szosie. W zawodowym peletonie Australijczyk spędził 13 lat. Jego największym osiągnięciem było mistrzostwo świata ze startu wspólnego oraz triumf w Tour de France w 2011 roku.
Etiopczyk pokazał pazur
Sporą niespodzianką był występ mistrza Etiopii w barwach Lampre-Merida. Gebremaryam Tsgabu Grmay w Australii radził sobie bardzo dobrze. Na królewskim etapie Afrykańczyk długo utrzymywał tempo Richiego Porte, ostatecznie tracąc do niego tylko 38 sekund. W klasyfikacji generalnej Grmay uplasował się tuż za pierwszą dziesiątką, a wśród młodzieżowców zajął piąte miejsce.
Źródło: tourdownunder.com; toursanluis.com
Źródło zdjęcia: Wikimedia