Do kilku interwencji policji doszło na terenie jednej z dyskotek w Rudzie Śląskiej. Właścicielka otworzyła lokal mimo tego, że zostało to już zabronione przez rząd. Wewnątrz bawiło się 25 osób, ale liczba mogła w każdej chwili się zwiększyć.
Rząd wprowadził w Polsce szereg restrykcji, których celem jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się koronawirusa w naszym kraju. W ubiegłym tygodniu podjęta została decyzja o zamknięciu szkół oraz instytucji kulturalnych. W piątek rząd zawiesił z kolei działalność restauracji, galerii, klubów i dyskotek.
Niestety, nie wszyscy chcieli się do tego dostosować. W sobotę wieczorem w Rudzie Śląskiej otworzona została jedna z dyskotek. Na imprezie bawiło się 25 osób, jednak w każdej chwili mogło być ich więcej. Konieczna była interwencja policji, funkcjonariusze byli na miejscu aż czterokrotnie.
Jak powiedział w rozmowie z katowicką „Wyborczą” rzecznik rudzkiej policji Arkadiusz Ciozak, kobieta nie chciała zastosować się do poleceń funkcjonariuszy. „Policjanci w tym lokalu interweniowali aż cztery razy w ciągu nocy. Nakłaniali właścicielkę, by wyprosiła gości i zamknęła dyskotekę. Prócz niej bawiło się w niej 25 osób. Kobieta twierdziła, że prowadzi legalną działalność gospodarczą i nie zastosowała się do nakazów policjantów. W poniedziałek w trybie pilnym sprawą zajmie się prokuratura” – powiedział.
Do całej sytuacji w rozmowie z „GW” odniósł się też wiceprezydent Rudy Śląskiej Krzysztof Mejer. „To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie i narażanie zdrowia naszych mieszkańców. Jeszcze raz prosimy o stosowanie się do rządowych rozporządzeń. Sytuacja, która obecnie ma miejsce, to nie są żarty” – mówił.
Czytaj także: Poruszający apel ratownika medycznego. „Nie bądźmy samolubni”
Źr.: katowice.wyborcza.pl