Podczas lektury Pisma Świętego nietrudno jest zauważyć liczne odniesienia do gospodarki, czy ekonomii. Widać to już na początku Księgi Rodzaju, później niejednokrotnie wątek ekonomiczny przewija się przez Stary Testament, by wreszcie znaleźć się w nauczaniu Jezusa Chrystusa, zwłaszcza w przypowieściach. I wreszcie u progu XX wieku Kościół Katolicki wyraził się stanowczo na ten temat w encyklice Leona XIII „Rerum Novarum”. Mimo to, wciąż wśród wielu środowisk nauka Kościoła jest postrzegana jako etatystyczna, w niektórych przypadkach wręcz komunistyczna. Najwyższa pora na rozprawienie się z tego typu mitami.
Na samym początku należy się jednak zastanowić, czy Pismo Święte można w ogóle traktować jako źródło wiedzy ekonomicznej, podobnie jak wątpliwości wzbudza wykorzystywanie go do zbierania wiedzy historycznej, geograficznej, a nawet kulinarnej. Jest to przede wszystkim księga stanowiąca źródło doktryny katolickiej mającej przyciągać ludzi do wiary w Boga po to, aby osiągnąć zbawienie. Należy jednak zauważyć, że Słowo Boże skierowane do człowieka w Piśmie Świętym często odnosi się do spraw ekonomicznych i bardziej przyziemnych. Zresztą, należy pamiętać, że ekonomia obejmuje jedną z najczęściej akcentowanych w Starym i Nowym Testamencie rzeczy, jaką jest stosunek do bliźniego, co powinno stanowić wystarczający dowód na konieczność zauważenia relacji Pismo Święte – Wolny rynek. Oczywiście, Kościół Katolicki nie tworzy jednolitej doktryny ekonomicznej, a jedynie może zwracać w swoim nauczaniu uwagę na sprawy gospodarcze, tak jak dokonywał tego św. Augustyn, Leon XII pisząc encyklikę „Rerum Novarum”, czy Pius XI w encyklice „Quadragesimo anno” będącej przedłużeniem Rerum Novarum. Wykorzystał to Mateusz Machaj pisząc o roli Kościoła w gospodarce: „Jak zatem przedstawia się konfrontacja: Kościół katolicki a wolny rynek? Nie inaczej niż konfrontacja: rodzina Kowalskich a wolny rynek, albo: korporacja Apple a wolny rynek, albo: Uniwersytet Nowojorski a wolny rynek. To wszystko są specyficzne instytucje stworzone przez ludzi. Wewnątrz nich nie ma jedności ideologicznej i politycznej. Poszczególni członkowie mają różne poglądy na temat wolnego rynku.”[1]Mamy więc zwrócić uwagę na ekonomię zawartą w Piśmie Świętym, ale nie oznacza to, że jesteśmy zobowiązani do jej przestrzegania. Gdyby tak było, katolicy równie dobrze mogliby układać codzienne menu na potrawy, które jedzono w Izraelu, a sztuka wojenna pozostałaby niezmieniona przez kilka tysięcy lat. Janusz Korwin-Mikke powiedział kiedyś, że w sporze pomiędzy gospodarką wolnorynkową, a kolektywistyczną być może finansowo rację ma ta druga strona, ale ta druga strona jest nie do zaakceptowania z powodów etycznych, z tego powodu, że socjalizm degeneruje społeczeństwo. I właśnie dlatego warto zastanowić się nad tą moralną kwestią gospodarki wolnorynkowej.
Za pierwsze zaakcentowanie przez Pismo Święte wolności gospodarczej można uznać Dziesięć Przykazań. Warto zwrócić uwagę na przykazania siódme, dziewiąte i dziesiąte, gdyż to one informują o prawie własności. „Nie będziesz kradł. (…)Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego”.[2] Zostaje tutaj podkreślona własność prywatna – gdyby bowiem ekonomia Pisma Świętego była kolektywistyczna, tych trzech przykazań by nie było.
Przykazanie „nie kradnij” samo w sobie oznacza, że istnieje własność prywatna, do której prawo posiada jej właściciel. I że jest ona nienaruszalna. W tej samej Księdze Wyjścia znajduje się prawo, głoszące że „Jeżeli przy włamaniu złodziej zostanie złapany i pobity tak, że umrze, to nie ponosi się winy za przelanie jego krwi.”[3]
Przykazanie IX i X można uznać za rozwinięcie przykazania VII. Ale moim zdaniem ostatnie z przykazań oznacza istnienie nierówności społecznych, a więc poddaje ono w wątpliwość wszelkie utopijne teorie mające wprowadzić system, w którym każdy człowiek będzie miał tyle samo dóbr. Wszystkie te przykazania można też odnieść do władz, która nie ma prawa zabierać obywatelom pieniędzy bez ich zezwolenia. Oznacza to akceptację przez obywateli podatków, które nakłada rząd, ale nie akceptuje sytuacji podobnych do tej, która wydarzyła się w ostatnim czasie na Cyprze – czyli próby zabrania obywatelom przez rząd pieniędzy z kont bankowych. Ale o podatkach wspomnę jeszcze nieco później.
Często w dyskusjach słyszę o tym, że Jezus Chrystus był marksistą, ponieważ sprzeciwiał się on pożyczkom na procent. Jest to błąd. Sprzeciw wobec oprocentowanych pożyczek dotyczył pożyczania bliźnim w potrzebie – czy ktoś z nas słyszał o sytuacji, żeby rodzic, stryj, czy dziadek pożyczył komuś bliskiemu pieniądze, żądając od tego odsetek? Należy pamiętać, że w Starym Testamencie dominowała gospodarka naturalna. W wielu miejscach wciąż istniała wymiana handlowa bez użycia pieniędzy. Pożyczenie komuś jabłka nie może się równać pożyczeniu komuś dziesięciu złotych, bo jabłko nie zmieniało w tym czasie wartości (ewentualnie w wypadku katastrof naturalnych), w przeciwieństwie do pieniądza. Inaczej oczywiście działo się w wypadku pożyczek udzielanych innym osobom, w końcu przecież ktoś musiał zauważyć istnienie preferencji czasowej. Lichwa była w tych czasach dość popularna, co oczywiście nie może być uznawane, za coś niesprawiedliwego. Przecież sam Chrystus pochwalił w przypowieści o talentach umiejących pomnażać swoje pieniądze, a zganił tego, który zakopał je w ziemi. Oczywiście, pożyczających, podobnie jak dzisiaj, niespecjalnie się lubiło – prorok Jeremiasz powiedział nawet kiedyś „ Nie pożyczam i nie daję pożyczek, a mi złorzeczą”.[4]
Zwolennicy teorii według której ustrój socjalistyczny jest zgodny z nauczaniem Pisma Świętego bardzo często podają fragment, w którym pierwsi członkowie Kościoła sprzedawali majątki, a pieniądze składali u stóp Apostołów, którzy rozdzielali je każdemu według potrzeby. Zapominają oni jednak o dwóch istotnych sprawach. Po pierwsze, nie ma żadnej wzmianki o tym, żeby działalność ta była przez Apostołów wymuszana. Wręcz przeciwnie, znana jest historia Ananiasza, który sprzedał swój majątek, ale zachował sobie część pieniędzy, po czym poinformował św. Piotra, że złożył mu wszystkie pieniądze. Święty Piotr zganił go za to, że przecież ten mógł dowolnie dysponować swoim majątkiem, i jeżeli chciał jego część zachować dla siebie, mógł to zrobić, „Gdy były twoje, były twoje, a sprzedane, czyż nie zależały od twego wolnego wyboru?”[5]. Chodziło więc tu o dobrowolność ofiary. Podobna dobrowolność może występować w dzisiejszym świecie – każdy z nas może oddać wszystkie swoje pieniądze organizacji, czy fundacji, która zobowiąże się te pieniądze rozdzielić według potrzeby. Niestety, w dzisiejszym świecie dobrowolność zastąpiono przymusem. Drugą istotną sprawą jest to, że pierwsi chrześcijanie żyli we wspólnocie, dziś moglibyśmy użyć tu słowa „klasztor”. Nie potrzebowali oni swoich majątków, więc nie mieli problemów z ich oddawaniem.
W Piśmie Świętym często padają wzmianki o podatkach. Zwolennicy libertarianizmu często przytaczają fragment z księgi Samuela „I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od niego zażądał króla. Mówił: „Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i zatrudni pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha”. Odrzucił lud radę Samuela i wołał: „Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!”[6] Z kolei zwolennicy państwa opiekuńczego pamiętają o słowach Jezusa „Oddajcie Cezarowi, co do Cezara należy” stwierdzając, że o wysokości podatków decydują rządzący państwem. Prawda na ten temat jest złożona. W Starym i Nowym Testamencie wielokrotnie powtarzana jest konieczność płacenia podatków – należy jednak pamiętać, że różnica pomiędzy podatkami wtedy, a dzisiaj była ogromna. Wielokrotnie zostają potępieni władcy chciwi – Księga Przysłów informuje „ Król umacnia kraj sprawiedliwością, a niszczy go uciskiem podatkowym[7]” Również Papież Leon XIII w Encyklice „Rerum Novarum” przestrzega władze państw przed nakładaniem wysokich podatków – a uczynił to w 1891 roku, kiedy podatki płacone przez obywateli były naprawdę niewielkie w porównaniu z tym, co mamy dzisiaj. Podatki muszą być sprawiedliwe i w miarę niskie – w czasach Jezusa była to dziesięcina (wzmianka o niej była już w Księdze Rodzaju, kiedy Abraham przeznaczył ją kapłanowi Melchizedekowi), kilka denarów rocznie (denar odpowiadał jednemu dniu pracy przeciętnego robotnika) dla władz rzymskich, wiemy też że święty Piotr zapłacił za siebie i za Jezusa podatek na rzecz świątyni w wysokości statera równego w tamtym czasie cztery denary, a więc po dwa dni pracy. Analizując te dane, łatwo zauważyć, że na rzecz państwa, oraz wspólnoty żydowskiej pracowano nie więcej niż dwa miesiące w roku. Dzisiaj na rzecz samego państwa (Fundusz Kościelny w przeliczeniu na obywatela wynosi około 2 złotych rocznie) pracujemy mniej więcej pół roku. Z pewnością takie podatki zostałyby potępione przez Pismo Święte, tym bardziej, że w wielu krajach obowiązuje podatek progresywny – a więc taki, w którym procent dochodów oddawanych państwu rośnie wraz z zarobkami. Jest to podatek niesprawiedliwy, zniechęcający ludzi do bogacenia się, iż całą pewnością sprzeciwia się on VII przykazaniu – niejeden złodziej przecież usprawiedliwia się tym, że walczy o „sprawiedliwość” społeczną – a więc skoro ktoś ma więcej, to należy mu to zabrać. Nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwością. Przy podatku progresywnym szczególnie widać sprawę etyczną – dlaczego wyższą stawkę podatkową ma płacić ktoś bardziej przedsiębiorczy, zaradny, czy pracowity?
Częstym argumentem przeciw tezie, że Chrystus popierał wolny rynek, są jego słowa, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi dostać się do Królestwa Bożego. Jest to kolejny mit. Chrystusowi chodziło o napomnienie ludzi bogatych, by ci pod wpływem posiadanego majątku nie zerwali swej więzi z Bogiem. Wystarczy wspomnieć historię młodzieńca, który chciał pójść za Jezusem, ale nie chciał pozbyć się swojego majątku, swojego przywiązania do rzeczy materialnych. W Starym Testamencie ważne było, aby każdy posiadał dom, winnicę i sad. Prorok Agur prosił Boga: „nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty nie stał się niewiernym, nie rzekł: „A któż jest Pan?” lub z biedy nie począł kraść i imię mego Boga znieważać.” [8] Także św. Paweł uważał, że „korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy”[9]Jezus wielokrotnie odwiedzał bogatych, czym nawet narażał się faryzeuszom. Celnik Mateusz, Zebedeusz, Nikodem czy Józef z Arymatei byli ludźmi majętnymi. Ani razu jednak nie pojawia się w Piśmie Świętym wzmianka, że każdy bogaty powinien oddawać swój majątek biednym, chociaż oczywiście pojawia się zachęta do rozdania swojego majątku potrzebującym. Ciekawe jest zdanie na ten temat Profesora Michała Wojciechowskiego „Zaznaczyć trzeba, że zdaniem Jezusa zbytnia troska o dobra materialne grozi również ludziom o majątku umiarkowanym, których skarbem są narzędzia żelazne czy szata wełniana (..) Ważniejsze są jednak skarby w niebie, zbawienie. (…) Gdy apostołowie wysłuchawszy słów o uchu igielnym uznali zbawienie za niemożliwe, Jezus im odrzekł: U Boga wszystko jest możliwe. (…) Pod wpływem lewicy nawet niektórzy chrześcijanie myślą, że o biednych powinno się zatroszczyć państwo, i to przez zabieranie wszystkim pozostałym… Tymczasem to właśnie aparat państwowy ma dziś najwięcej cech aroganckiego bogacza z Biblii: łupi innych i lekceważy Boga.”[10]
Etyka nakazuje jednak troszczyć się o robotnika i o tym przypomina nam Rerum Novarum. Encyklika ta odrzuca całkowicie socjalizm, ale nakazuje dbać o interesy robotnika, co przecież jest słuszne, biorąc pod uwagę, że czytając Pismo Święte, musimy najpierw skupić się na względach etycznych, a później na tych ekonomicznych. Dlatego właśnie pracodawca powinien zastanowić się, czy otwierać zakład pracy w niedzielę, skoro trzecie przykazanie głosi „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Powinien on dbać o to, aby pracownicy mieli godziwą pensję, aby nie musieli pracować od rana do późnego wieczora, mieli prawo do urlopów i aby mieli dobre warunki pracy. Rerum Novarum podkreśla, że robotnicy mają możliwość łączenia się w organizacje i stowarzyszenia zawodowe, bo „Doświadczenie codzienne uczy człowieka, że siły ma słabe; ono go też skłania i wzywa do starania się o pomoc drugich. W Piśmie Świętym czytamy zdanie: Lepiej dwiema być społem, niż jednemu; albowiem mają pożytek ze swego towarzystwa, jeśli jeden upadnie, drugi go podeprze. Biada samemu, bo, jeśli upadnie, nie ma kto by go podniósł (Syr 4,9-12). I drugie zdanie: Brat, który bywa wspomagam od brata, jako miasto mocne (Prz 18,19). Z tego to naturalnego pędu rodzi się wszelka łączność i nawet państwo; on także skłania człowieka do tworzenia ze współobywatelami w ramach państwa innych związków, szczuplejszych wprawdzie i niedoskonałych, w każdym jednak razie prawdziwych społeczności.”[11] Należy przy tym pamiętać, że nie może dochodzić do sytuacji, w których to robotnik decyduje o tym, jak ma działać firma. Przypomina o tym Chrystus w przypowieści o robotnikach z winnicy, w której właściciel zatrudniał ludzi o różnych porach dnia, ale każdemu wypłacał denara. Wtedy oburzyli się pracownicy pracujący najdłużej „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?”[12]
Ojciec Święty Jan Paweł II w swoich encyklikach kilkakrotnie odnosił się do przedsiębiorczości, zwłaszcza w encyklikach Sollicitudo rei socialis i Centesimus annus. W tej pierwszej stwierdził „Należy zauważyć, że w dzisiejszym świecie — wśród wielu praw człowieka — ograniczane jest prawo do inicjatywy gospodarczej, które jest ważne nie tylko dla jednostki, ale także dla dobra wspólnego Doświadczenie wykazuje, że negowanie tego prawa, jego ograniczanie w imię rzekomej „równości” wszystkich w społeczeństwie, faktycznie niweluje i wręcz niszczy przedsiębiorczość, czyli twórczą podmiotowość obywatela. W rezultacie kształtuje się w ten sposób nie tyle równość, ale „równanie w dół”. Zamiast twórczej inicjatywy, rodzi się bierność, zależność i podporządkowanie wobec biurokratycznego aparatu, który jako jedyny „dysponent” i „decydent”, jeśli wręcz nie „posiadacz” ogółu dóbr wytwórczych stawia wszystkich w pozycji mniej lub bardziej totalnej zależności.”[13], zaś w drugiej „W tym sensie słusznie można mówić o walce z ustrojem gospodarczym rozumianym jako system zabezpieczający absolutną dominację kapitału oraz własności narzędzi produkcji i ziemi nad podmiotowością i wolnością pracy człowieka. W walce z tym systemem, modelem alternatywnym nie jest system socjalistyczny, który w rzeczywistości okazuje się kapitalizmem państwowym, lecz społeczeństwo, w którym istnieją: wolność pracy, przedsiębiorczość i uczestnictwo. Tego rodzaju społeczeństwo nie przeciwstawia się wolnemu rynkowi, ale domaga się, by poprzez odpowiednią kontrolę ze strony sił społecznych i państwa było zagwarantowane zaspokojenie podstawowych potrzeb całego społeczeństwa.[14] Niesłuszne wydają się więc oskarżenia o lewicowe odchyły Jana Pawła II. Skoro więc kilku papieży na przestrzeni stu lat wydało encykliki dotyczące spraw ekonomicznych (należy pamiętać o Quadragesimo anno wydanej przez Piusa XI, która miała za zadanie przypomnieć wiernym o Rerum Novarum), które mówią jednym głosem, to trudno doszukiwać się w nauczaniu Kościoła Katolickiego jakiegokolwiek marksizmu.
Nad własnością prywatną w wyjątkowych sytuacjach stoi chociażby prawo do przeżycia. Jeżeli rozbitek znajdzie się na wyspie, należącej do kogoś, na której rosną owoce, ma prawo je zjeść gdyż jest mu to niezbędne do przeżycia. Podobnie idąc przez pole można było zrywać kłosy i je spożywać, ponieważ płody ziemi zostały ludziom nadane przez Boga. Powinno się jednak pamiętać, że w miarę możliwości rozbitek po uratowaniu powinien wynagrodzić właścicielowi wyspy utratę owoców, tak aby wszystko było sprawiedliwe.
Działania socjalne są wyraźnie potępione przez encykliki papieskie, ale trudno jest doszukać się potępienia ich w Piśmie Świętym, prawdopodobnie z powodu braku jakichkolwiek działań socjalnych podejmowanych przez władców biblijnych. Potępione jest jednak lenistwo i to wielokrotnie, chociażby przez świętego Pawła „kto nie pracuje, niech też nie je”[15]. Obawa przed ryzykiem również została potępiona „kto się boi wiatru, nigdy siać nie będzie, a kto się przygląda chmurom, nigdy nie zacznie żąć”[16]. Pracowitość zaś wielokrotnie zostaje pochwalona, zwłaszcza w Rerum Novarum „Ubogich zaś Kościół poucza, że zgodnie z myślą Bożą nie należy uważać za hańbę, ani się wstydzić pracy zarobkowej.”[17] Także Kohelet pisał, że najlepszym dla człowieka jest, żeby „jadł, pił i zażywał szczęścia dzięki swej pracy”[18]
Podsumowując, nauczanie Kościoła Katolickiego jest w sferach etycznych jest bardzo podobne do tego, co proponuje gospodarka wolnorynkowa, czego dowodem jest wiele fragmentów z Pisma Świętego, dzieł ojców Kościoła, czy encyklik papieskich. Widać wyraźny sprzeciw Kościoła Katolickiego wobec socjalizmu, co jest zaprzeczeniem wielu mitów jakie na przestrzeni dziejów narosły wobec chrześcijaństwa. Warto podczas zastanawiania się nad sprawami ekonomicznymi powiązać gospodarkę z etyką. Gospodarka wolnorynkowa okazuje się nie tylko lepsza ekonomicznie, ale też etycznie, co rzadko jest zauważane, a czego można doświadczyć czytając Pismo Święte.
[1] Mateusz Machaj, Kościół katolicki a wolny rynek, mises.pl
[2] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wyjścia 20 15,17, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[3] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wyjścia 22, 2, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[4] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Jeremiasza 15, 10, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[5] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Dzieje Apostolsie 5, 4, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[6] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Samuela 8 10-20, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[7] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Księga Przysłów 29,4, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[8] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Przysłów 30 8-9, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[9] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, I List do Tymoteusza 6, 9, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[10] Michał Wojciechowski, Moralna Wyższość Wolnej Gospodarki, str.45, Warszawa 2008
[11] Leon XIII, Rerum Novarum, rozdział 37
[12] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Mateusza 20, 14-16, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[13] Jan Paweł II ENCYKLIKA SOLLICITUDO REI SOCIALIS, rozdział 15
[14] Jan Paweł II ENCYKLIKA CENTESIMUS ANNUS, rozdział 35
[15] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, 2 List do Tesaloniczan 3,10, Wydanie Piąte, Poznań 2000
[16] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Koheleta 11,4 , Wydanie Piąte, Poznań 2000
[17] Leon XIII, Rerum Novarum, rozdział 20
[18] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Koheleta 2, 24 Wydanie Piąte, Poznań 2000
fot: wikipedia