Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do pomysłu Donalda Tuska dotyczącego wyborów. – Jestem zdeterminowany, żebyśmy walczyli o zwycięstwo – stwierdził w programie „Tłit” WP. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego jest sceptycznie nastawiony do jednej listy wyborczej.
Donald Tusk od początku, kiedy tylko przejął władzę w Platformie Obywatelskiej dawał jasno do zrozumienia, że kluczem do pokonania Jarosława Kaczyńskiego może być zjednoczenie opozycji. – Zrobię wszystko, by powstała jedna lista opozycji – mówił w styczniu.
Choć ta strategia cieszy się entuzjazmem w szeregach PO, to jednak przedstawiciele innych partii opozycyjnych pozostają bardziej sceptyczni. Do jednej listy nie jest przekonany nawet Władysław Kosiniak-Kamysz.
– Ja jestem zdeterminowany, żebyśmy walczyli o zwycięstwo, a nie powtarzali błędy, które tego zwycięstwa nie dadzą – powiedział w programie „Tłit” Wirtualnej Polski.
Tłumacząc, dlaczego jedna lista opozycyjna jest błędem, Kosiniak-Kamysz powołał się na przykład węgierski. – Jedna lista na Węgrzech poniosła totalną klęskę, przegrała 20 punktami procentowymi – stwierdził. Polityk przekonuje, że jedna lista jest na rękę PO, ale pozostałe partie tracą wówczas swoją tożsamość…
W ocenie lidera PSL efektywnym rozwiązaniem może być zjednoczenie w dwóch blokach. – Może nie wszystkie partie będą z tego zadowolone, bo nie będzie takiego jednego hegemona, ale będzie efektywność dużo większa i nie stracimy żadnych wyborców umiarkowanych – podkreślił.
Dodatkowym plusem, według Kosiniaka-Kamysz będzie fakt, że gorszy wynik uzyska Konfederacja. – Wynik Konfederacji wtedy będzie niższy i to nie ona będzie tym języczkiem u wagi – oświadczył.