Nie jestem brutalny i nie zamierzam się zmieniać – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z tygodnikiem Polsat News. Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego podzielił się refleksją po kampanii wyborczej.
Tegoroczne wybory prezydenckie charakteryzował wyjątkowo ostry język. Jeszcze przed pierwszą turą wyborów zarysowała się wyraźna linia sporu, zwłaszcza w sferze światopoglądowej. Rosnąca polaryzacja sprawiła, że Trzaskowski i Duda przejmowali wyborców innych kandydatów już w pierwszej odsłonie.
Jedną z ofiar sporu rządzących z Koalicją Obywatelską był kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W rozmowie z Piotrem Witwickim z Polsat News przyznaje, że nie żałuje decyzji o odrzuceniu pomysłu wyborów korespondencyjnych w maju. Lider PSL sprzeciwiał się temu rozwiązaniu, pomimo, że miał wówczas realne szanse na dostanie się do II tury wyborów.
– W kwietniu było rewelacyjnie. Gdyby wybory odbywały się w maju i byli w nich ci kandydaci, przeciwko którym zdecydowałem się startować, to byłoby zupełnie inaczej – ocenił szef PSL.
Kosiniak-Kamysz: Nie jestem brutalny i nie zamierzam się zmieniać
Kosiniak-Kamysz przyznał, że zdaje sobie sprawę, jak ważne dla koncepcji wyborów majowych były głosy PSL. Zaznacza jednak, że nie żałuje swojej decyzji. – Wartość wyborów przeprowadzonych przez Jacka Sasina byłaby zerowa – podkreślił.
– Jeżeli w ten sposób miałaby wyglądać moja bytność w polityce, to ona mnie specjalnie nie interesuje. Są pewne zasady, których będę zawsze przestrzegał – dodał.
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że może liderowi PSL brak brutalności. – Nie jestem brutalny i nie zamierzam się zmieniać – stwierdził.
Kosiniak-Kamysz nie zgadza się również ze stanowiskiem łączącym politykę i brutalność. – To jest dziedzina naszego życia i albo ją sprowadzamy do rynsztoku, obłudy i nienawiści albo prowadzimy ją na innym poziomie. Ja do rynsztoku się nie wybieram – zaznaczył.
Źródło: polsatnews.pl