We wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy – Śródmieścia odbyła się rozprawa dotycząca spożywania alkoholu na nadwiślańskich bulwarach. Oskarżony, który nie przyjął mandatu policji za picie piwa na betonowych schodach nad rzeką, to założyciel inicjatywy „Legalnie nad Wisłą” – Marek Tatała.
Zagadnienie jest o tyle interesujące, że – zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz. U. z 2015 r. poz. 1286 ze zm.) – zakaz obowiązuje m.in. na ulicach, w parkach i na placach (art. 14 ust 2a). Nie precyzuje ona jednak czy bulwary zaliczają się do tego katalogu.
Funkcjonariusze na rozprawie trzymali się definicji „bulwaru”, którą próbowali przekonać warszawski Sąd, że jest to część ulicy. Według ich opinii miejsce to można zaliczyć do części pasa drogowego, co jednocześnie czyni spożywanie na tym terenie alkoholu bezprawnym. Ponadto, poruszyli również kwestię zachowania osób po spożyciu alkoholu, które nazwali „skandalicznym”.
Czytaj także: Piwo nad Wisłą legalne! Jest wyrok Sądu Okręgowego
Ja również potępiam patologiczne zachowania po alkoholu, jednak obserwując zachowania straży miejskiej czy policji mam wrażenie, że czasem wybierają po prostu „łatwiejszy cel”. Wolą wydać mandat jakiejś grupce znajomych niż interweniować w przypadku poważnych aktów wandalizmu
– powiedział Marek Tatała. Według jego linii obrony w ustawie nie ma mowy o „brzegach rzeki”, natomiast władze Warszawy nie wprowadziły żadnych dodatkowych zarządzeń, które doprecyzowałyby to zagadnienie.
W Warszawie mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją, kiedy to spożywać alkohol bez konsekwencji można na prawym brzegu rzeki – po stronie plaży – z kolei pijąc po lewej stronie ludzie narażają się na mandat. Pytanie czy bulwary nad Wisłą podlegają ustawie o wychowaniu w trzeźwości pozostaje póki co bez jednoznacznej odpowiedzi. Pozostaje czekać na wyrok, który zostanie ogłoszony 19 kwietnia o 15.30.