Liga Mistrzów zakończyła się w cieniu ogromnego skandalu. Rozpoczęcie finału pomiędzy Realem Madryt, a Liverpoolem opóźniono o ponad pół godziny. Organizatorzy informowali, że oczekują na angielskich kibiców. Okazało się, że przed stadionem doszło do zamieszek z policją.
Sposób w jaki zakończyła się Liga Mistrzów w obecnym sezonie z pewnością na długo pozostanie w pamięci kibiców. I to wcale nie ze względu na emocje sportowe. Początkowo zdziwienie milionów kibiców na całym świecie wywołało bezprecedensowe opóźnienie rozpoczęcia meczu aż o ponad pół godziny.
Organizatorzy oficjalnie tłumaczyli tę decyzję oczekiwaniem na angielskich kibiców, którzy nie wszyscy zdołali wejść na stadion o właściwej godzinie. Szybko okazało się jednak, że przed paryskim obiektem rozgrywają się dantejskie sceny.
Organizatorzy na pewno stracili panowanie nad sytuacją. Nie tak powinna wyglądać piłkarska Liga Mistrzów, która jest świętem wszystkich fanów tego sportu. Kibice tłoczyli się przed stadionem w Paryżu w gigantycznych kolejkach.
Co gorsza jednych wpuszczano, innych nie. W efekcie doszło do prób siłowego forsowania ogrodzenia. Doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Oberwali nim jednak nie tylko awanturujący się, ale także osoby postronne, w tym dziennikarze, czy dzieci.
Co gorsza dochodziło także do aktów agresji ze strony miejscowych Francuzów. Poinformował o tym Sergio Santos, który jak sam przyznał, był na wielu finałach Ligi Mistrzów, Pucharu Europy czy mistrzostw świata. „Tego, co dzieje się na Stade de France, nigdy wcześniej nie widziałem. Wokół stadionu krążą grupy Francuzów, które atakują i okradają kibiców. Nie mówię o plotkach, sam to widziałem” – pisze.
Ostatecznie mecz rozpoczęto z ponad pół godzinnym opóźnieniem. Jednak jak się okazuje, część kibiców Liverpoolu nadal stała w kolejkach przed wejściem.
Czytaj także: Agent Lewandowskiego ujawnia, dlaczego Polak chce odejść. „Bayern to już historia”
Źr. Sportowe Fakty; RMF FM; twitter