Takich słów ze strony Bogusława Lindy raczej nikt się nie spodziewał. Aktor w rozmowie z „Newsweekiem” wyznał, że ma dużo niechęci do swojego zawodu. „Widzę kłamstwo, widzę poróbstwo, widzę jakieś g*wno” – wyznał.
Bogusław Linda to z pewnością jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Jego niezapomniane role w takich produkcjach jak „Psy”, „Quo Vadis”, „Tato”, a ostatnio choćby „Powidoki” na trwałe zapisały go w historii polskiego kina. Trudno się więc dziwić, że słowa o niechęci do własnego zawodu były dla wielu osób zaskakujące.
Linda odniósł się bardzo ostro nie tylko do aktorstwa, ale i do siebie samego. „Uważam, że jestem tandetny, straszny, niedobry i tak dalej. Widzę kłamstwo, widzę poróbstwo, widzę jakieś g*wno” – powiedział.
Aktor w rozmowie z „Newsweekiem” negatywnie odniósł się także do samego zawodu. „Poza tym mój zawód jest potwornie udupiający, nudny, trudny i ja go, szczerze mówiąc, nie lubię” – wyznał.
Trudno się więc dziwić, że aktor został zapytany o to, dlaczego nie wybrał innej ścieżki kariery. Bogusław Linda wyznał, że filmy przestały być dla niego wyzwaniem po 1989 roku, gdy nie trzeba już było omijać cenzury. „Do momentu „Psów” to były filmy, które chciałem robić i którymi chciałem coś powiedzieć o tym kraju, o tym, co o nim sądzę i kim jestem. Po 1989 roku zbyt wielu twórców poszło na łatwiznę i albo zaczęli produkować tandetę, albo robili filmy komunistyczne, bo już było wolno. Co to za problem robić film, kiedy wolno?” – dodał.
Źr.: Newsweek, Super Express