Nowy mieszkaniec bloku otrzymał list ws. miejsca parkingowego pod budynkiem. Choć lokatorzy nie dysponują przypisanymi miejscami parkingowymi, to jednak pewna pani uznała, że to miejsce należy się właśnie jej.
Mieszkanka bloku pouczyła nowego lokatora. Wyjaśniła, że miejsce parkingowe, na którym czasami zostawia samochód należy do niej. Napisała do niego list. „Szanowny Panie, zauważyłam, że coraz częściej parkuje Pan swój samochód na miejscu parkingowym, na którym zwyczajowo od lat parkuję ja (a wcześniej mój ojciec). Co staje się coraz bardziej irytujące” – czytamy w liście.
„Dotąd nie mógł Pan zatem wiedzieć, że to miejsce jest zajmowane przez moją rodzinę od ponad pół wieku, a Sąsiedzi w większości z wieloletniej życzliwości szanują ten fakt. Zwracam Pana uwagę, ponieważ jest Pan nowym lokatorem i ma prawo o tradycjach i genezie tego miejsca nie wiedzieć” – pisze dalej oburzona mieszkanka.
„Oczywiście, że żadne miejsce nie jest w naszej wspólnocie niczyje na własność. Lecz nie widzę powodu, abym przez Pana miała zostawać zmuszana do parkowania na ulicy, ponieważ jeśli stale zajmowane przeze mnie miejsce jest zajęte przez Pana samochód, zmusza mnie Pan do parkowania poza posesją, gdyż z przyzwoitości i szacunku nie zajmuję innym ich miejsc, ani też nie zamierzam odstępować swojego miejsca akurat Panu” – wyjaśniła. Wskazała, że w ten sposób nowy lokator powoduje „wzajemną dezorganizację”.
„Zachęcam do wzajemnego szacunku i rozglądnięcia się kto gdzie parkuje zwyczajowo lub wykupienia abonamentu na ulicy, tak jak czynią to sąsiedzi, którzy wprowadzili się na teren naszej wspólnoty wcześniej od Pana” – czytamy dalej. List odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych i wywołał lawinę komentarzy.
Przeczytaj również:
- Pijany kierowca wjechał w pieszych. Trzy osoby nie żyją
- Senior spłonął w samochodzie elektrycznym. „Wzywał pomocy przez okno”
- 5-latka nie żyje. To kolejna ofiara tragicznego pożaru
Źr. o2.pl; X