Aleksandr Łukaszenka rozmawiał dzisiaj z dziennikarzami w lokalu wyborczym w Mińsku. Za sprawą polskiej dziennikarki pojawił się także wątek dotyczący naszego kraju. Na Białorusi odbywają się dzisiaj wybory prezydenckie.
O fotel prezydenta ubiega się pięciu kandydatów. Rządzący od 1994 roku prezydent Alaksandr Łukaszenka zmierzy się z czwórką rywali. Są to: tłumaczka i żona zatrzymanego blogera Swiatłana Cichanouska, była deputowana Hanna Kanapacka, współprzewodniczący ruchu Mów Prawdę Andrej Dzmitryjeu i lider Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Siarhiej Czeraczań.
Prezydent Białorusi rozmawiał z mediami w lokalu wyborczym w Mińsku. „Jeśli ktoś zechce wyrazić swoje zdanie po wyborach – to dobrze” – mówił Łukaszenka. Zauważył, że są miejsca, gdzie można organizować zgromadzenia. „Mamy do tego miejsca, tak jak u was Polsce, jak w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak będziecie demonstrować gdzie popadnie i przeszkadzać innym ludziom, to pociągniemy was do odpowiedzialności” – powiedział.
W konferencji prasowej uczestniczyła dziennikarka PAP. Zapytała, czy Łukaszenka nie obawia się kolejnych sankcji ze strony państw zachodnich. „Uważajcie, żeby przeciwko wam ktoś nie wprowadził sankcji!” – odparł prezydent Białorusi.
Czytaj także: Łukaszenka ucieknie z Białorusi? Samolot już gotowy do startu
Prezydent Białorusi zapowiedział, że nie dopuści po wyborach do chaosu i wojny domowej. „Nic nie wymknie się spod kontroli” – zapewnił.
Źr. dorzeczy.pl; rmf24.pl