Sprawa przedłużenia kontraktu przez trenera Stefana Horngachera jest w ostatnim czasie bardzo głośna. Wiadomo, że negocjacje idą w dobrym kierunku, ale okazuje się, że jednym z głównych warunków było utrzymanie współpracy z jednym z naukowców.
Bardzo dobre wiadomości w ostatnich dniach przekazał prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner. Poinformował on, że Stefan Horngacher odrzucił propozycję austriackiej federacji i jest praktycznie pewne, że będzie dalej trenował polskich skoczków. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść po zawodach w Planicy.
Jak poinformował w rozmowie z PZN dyrektor-koordynator PZN, Adam Małysz, rozmowy ze Stefanem Horngacherem trwały już podczas Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu. – Były rozmowy już na igrzyskach. Horngacher przedstawił swoje postulaty – co związek miałby spełnić, aby on przedłużył umowę. Prezes wstępnie to zaakceptował. Dali sobie jednak czas do zawodów w Planicy. Tam ta decyzja ma zapaść. To bardziej była koncepcja ze strony Horngachera, żeby dać czas prezesowi na zastanowienie – powiedział.
Jak poinformował wcześniej Apoloniusz Tajner, w postulatach Stefana Horngachera pojawiła się miedzy innymi „sześciocyfrowa kwota”. Duże znaczenie mają dla niego również kwestie technologiczne. I to właśnie w tej sprawie rąbka tajemnicy uchylił Małysz.
Czytaj także: Kontrakt Stefana Horngachera wcale nie jest pewny? Te słowa Adama Małysza wywołały wiele wątpliwości!
Jak wyjaśnił Orzeł z Wisły, jednym z postulatów Stefana Horngachera była kontynuacja współpracy PZN z austriackim naukowcem, dr Haraldem Pernitschem. Współpracuje on z kadrą od 2016 roku. Zbudował platformy, na której trenują polscy skoczkowie, opracował również program ich obsługi. Wiele wskazuje na to, że współpraca przynosi efekty, a wiele wskazuje na to, że koszty w tym względzie znacznie zdrożeją.
Adam Małysz stwierdził również, że usługi te dobrze byłoby rozszerzyć na kadrę B. Nie jest tajemnicą, że zaplecze polskich skoków narciarskich w tym momencie jest bardzo słabe. – Są wyniki, więc on też musi wymagać pewnych rzeczy. Chodzi o to, aby jego pracę wykorzystać szerzej – dobrze, gdyby pod jego skrzydłami znalazła się również kadra B. Dzięki niemu doskonale wiadomo, kiedy trenować, kiedy odpuścić, kiedy dołożyć. Widać skutki po zawodnikach z kadry A. Teraz czas na zaplecze – mówił Orzeł z Wisły.
Czytaj także: Nie ma mocnych na Stocha. Polak z kolejnym zwycięstwem w Raw Air!