Leszek Miller na antenie radia TOK FM komentował oskarżenia opozycji pod adresem rządu w sprawie rzekomej inwigilacji polityków przy użyciu systemu Pegasus. Były premier i obecny europoseł sceptycznie ocenił szansę na powołanie komisji śledczej. W jego ocenie sprawa odbije się jednak jeszcze szerokim echem, ale nieco później.
Politycy opozycji zapowiedzieli wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie podsłuchów. Leszek Miller nie wierzy, że w najbliższym czasie uda się doprowadzić do jej skutecznego powołania.
Były premier przyznał, że w jego ocenie sprawa może wywołać daleko idące skutki. „Ta afera będzie mogła mieć siłę wybuchu bomby atomowej, ale po zmianie władzy. Ale teraz jest oczywiste, że PiS nie dopuści do utworzenia takiej komisji” – powiedział Miller.
Europoseł usłyszał także pytanie o wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego na ten temat. Prezes PiS stwierdził, że nie ma szczegółowej wiedzy o sprawie. Zażartował przy tym, że należy używać starych modeli telefonów.
„Cały ten wywiad to dowód na to, jak słabe jest przywództwo pana Kaczyńskiego w tej chwili. Jak jest zagubiony wobec wyzwań stojących dziś przed Polską” – odparł Miller. „Można odnieść wrażenie, że nie ma już żadnej wizji na przyszłość, żadnej strategicznej inicjatywy, ale jest bardzo zdeterminowany, żeby chronić majątki i interesy swojej elity” – dodał.
„Najbardziej rozśmiesza mnie to, jak wicepremier do spraw bezpieczeństwa mówi, że się denerwuje, kiedy widzi wysokie ceny w sklepie. Denerwować to się mogą obywatele, którzy nie mają wpływu na rządzenie” – dodał Miller.
Źr. dorzeczy.pl