Nie milkną echa śmierci 8-letniego Kamilka. Pod ostrzałem medialnym znalazły się m.in. pracownicy MOPS w Częstochowie. Dyrektorka placówki Małgorzata Murszczyk przyznaje, że obawia się o bezpieczeństwo.
Za dramat 8-letniego Kamilka, odpowiada bezpośrednio jego ojczym Dawid B. Mężczyzna regularnie katował chłopca. Dziecko zmarło po ponad miesiącu walki o jego życie w szpitalu w Katowicach.
W toku dyskusji często zwraca się uwagę na bierność nie tylko bliskich (w tym matki chłopca), ale także organów i instytucji państwowych. Wiele mówi się o decyzjach sądu, który odmawiał odebrania dziecka z patologicznej rodziny.
Mnóstwo internautów krytykuje jednak także MOPS, za to, że ich zdaniem niedostatecznie monitorowano chorą sytuację i nie reagowano, kiedy była taka potrzeba. Głos ws. tragedii zabrała w rozmowie z Onetem Małgorzata Mruszczyk, dyrektorka MOPS w Częstochowie.
– Jesteśmy porażeni bestialstwem, jakiego dopuścił się Dawid B., ale niestety, to co zrobił odbija się także na nas, pracownikach socjalnych. Słyszymy, że to my powinniśmy leżeć tam, gdzie leży Kamilek — podkreśliła.
Wiadomo, że sprawą gróźb zajęła się już policja. Internauci grożą pracownikom ośrodka w e-mailach, wiadomościach prywatnych. Zdarzają się także telefony, w których padają ostre słowa.
– Boję się o siebie i swoich pracowników, bo skala hejtu, jaki się na nas wylewa, jest ogromna – podkreśliła.
Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie: "Sąd nie mógł przewidzieć tego, co się wydarzy w marcu 2023. W miejscu zamieszkania bywał tylko kurator i MOPS, sam sąd nie miał powodu. Na rozprawie małoletni też nie bywał, bo to nie jest miejsce dla małoletnich dzieci". https://t.co/KI7XBbAsJu
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) May 10, 2023