Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych chce walczyć z pijaństwem wśród młodzieży. Jak? Podnosząc akcyzę za piwo i wino! Kto na tym ucierpi? Zwykli Polacy i budżet państwa. Geniusz ekspertów ponownie nie przestaje zadziwiać.
Po raz kolejny socjalizm ma zamiar rozwiązywać problemy metodami nieznanymi w żadnym innym systemie. Oczywiście nie neguję tego, że jakiś problem jest. Może nawet duży. Jednak co oznacza to, że z badań unijnej agencji ESPAD wynika, iż 84% nieletnich co najmniej raz w życiu piło alkohol? Jak miałem 15 lat też wypiłem piwo. Pod okiem rodziców. Też zaliczam się do tych 84%? Spełniałem wszystkie warunki, więc pewnie by mnie uwzględnili.
Ile jest takich osób? Ciężko stwierdzić. Tak samo jak nie można określić ile osób małoletnich upija się często. Badania nie pokazały. Może tylko 3% nieletnich pije na umór częściej niż 1 raz w tygodniu? Nie wiemy, więc ciężko oceniać. A co wiemy? Że 84% osób poniżej 18. roku życia w Unii Europejskiej (nie w Polsce) choć raz w życiu piło jakiś alkohol. Nic więcej. Nie ma o ilości, częstotliwości czy wieku inicjacji. Czyli co można stwierdzić? Że wyniki są wzięte z kosmosu i ciężko się o nie realnie opierać.
Czytaj także: PARPA proponuje sporą podwyżkę akcyzy na lżejsze trunki!
Co w takim wypadku proponuje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych? Czy chce edukować rodziców? Czy proponuje prowadzenie w szkołach prozdrowotnych akcji? A może ma zamiar zaostrzyć kary dla sklepów, które sprzedają alkohol nieletnim? Skąd. To by było zbyt logiczne. Takie wyjście sensowne i niekontrowersyjne? Musiałbym nie znać naszych urzędów, by je o to podejrzewać. PARPA proponuje… podwyżkę akcyzy na piwo i wino! Po zmianach akcyza za pół litra piwa wyniosłaby 1,43 zł (teraz 0,48 zł), a za litr wina – 6,84 zł (teraz jest to 1,58 zł).
Genialny pomysł. Po co prowadzić działania długofalowe, po co uczyć, po co tłumaczyć? Lepiej buch! Podnieść akcyzę, a co za tym idzie, cenę alkoholu i problem sam się rozwiąże. Młodzież nie będzie kupować piwa czy wina. Bo drogie. Dziś za jedne z tańszych piw trzeba zapłacić 2-3 zł. Po zmianach ceny zaczynać się będą od 3 złotych. A im lepsze piwo, tym wyższa cena. Oznacza to, że klient kupujący tylko piwa regionalne zamiast 4 zł, będzie musiał wyłożyć 5, a może i nawet więcej złotych. Również podskoczy cena wina. Tańsze, oscylujące w okolicach 15 złotych za litr, pójdą w górę do nawet 20 złotych! Widać różnicę?
Pomysł Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zamiast rozwiązać problem, stwarza kolejne. Młodzież mając świadomość tego, że za litr 12% wina musi zapłacić 20 zł, kupi sobie za taką samą cenę 0,5 litra 40% wódki. Cena ta sama, a efekt o wiele mocniejszy. Dalej. Ucierpi na tym budżet. Jeżeli pan Jan pił jedno piwo dziennie za 3 zł, to nie jest powiedziane, że będzie pił tyle samo po podwyżce. Czy pani Joanna na babskim wieczorze zdecyduje się na zakup swojego ulubionego wina, gdy to podrożeje? A może kupi tylko jedną, zamiast dwóch butelek? Czy w dłuższej perspektywie spadek sprzedaży alkoholi niskoprocentowych nie doprowadzi do zwolnień?
Niech pointą będą fakty. Wzrost akcyzy, według wyliczeń agencji, mógłby przynieść od 5 do 7,5 mld zł dodatkowych wpływów do budżetu. W roku 2014 dochody z akcyzy wynosiły 6,6 mld zł, a w 2013 było to 7,2 mld zł. Przedsiębiorcy z branży spirytusowej cały czas podkreślają, że podwyższenie akcyzy skutkuje spadkiem zyskowności. W 2014 roku producenci zarobili na czysto 100 mln zł. W 2013 było to 400 mln zł.