Utrzymująca się napięta sytuacja międzynarodowa może doprowadzić do zaostrzenia przepisów dotyczących śledzenia aktywności internautów przez służby państwowe. Unia Europejska, między innymi w związku z negocjowaną ze Stanami Zjednoczonymi umową TTIP, chce ujednolicić przepisy w krajach członkowskich. Ich kształt zależy jednak od napięć poza granicami UE.
– Jeżeli sytuacja będzie dalej niekorzystna, czyli będzie tak niebezpiecznie, jak jest obecnie po zamachu w Tunisie, można domniemywać, że dojdzie do zaostrzenia przepisów w zakresie ściślejszego monitorowania przestrzeni internetowej. Jeżeli będzie względnie spokojnie, to podejrzewam, że Unia Europejska podejmie decyzje, które uśrednią tę sytuację, zapewniając bezpieczeństwo przy jednoczesnej swobodzie korzystania z sieci – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Maciej Karwas, ekspert ds. bezpieczeństwa w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie.
Obecnie we wspólnocie nie ma jednolitych przepisów dotyczących śledzenia aktywności internautów oraz pozyskiwania tych informacji przez służby. Prawo w tym zakresie jest różne w poszczególnych krajach.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Unia Europejska podjęła pierwszą próbę regulacji tego aspektu w 2009 r. Przyjęta wtedy dyrektywa 136/2009 dotyczy głównie popularyzacji usług internetowych i zwiększenia dostępu do nich w całej UE, ale obejmuje również zagadnienia z zakresu śledzenia aktywności użytkowników, w tym np. obowiązek informowania o zbieraniu plików cookies. To niewielkie dokumenty tekstowe zapisywane i odczytywane przez strony internetowe, pozwalające na zbieranie informacji o danym użytkowniku.
Pierwszymi krajami, które wdrożyły dyrektywę i tym samym zaostrzyły przepisy, były Dania, Estonia i Wielka Brytania. W Polsce dyrektywa ta została zaimplementowana po nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne w 2013 r.
– Polska na tle innych krajów wypada całkiem nieźle. Po zmianie prawa państwo zwiększyło aktywność i kontrole służb państwowych w zakresie monitorowania osób i instytucji, które mogłyby działać sprzecznie z prawem, jednocześnie uwzględniając interes prawa obywateli do swobody i wolności komunikowania się w przestrzeni internetowej – tłumaczy Karwas.
Teraz UE chce jednak wprowadzić wspólne przepisy. Takich zmian domaga się Eurojust, czyli unijna agencja ds. współpracy wymiarów sprawiedliwości. Postulowane przez nią zmiany dotyczą m.in. monitorowania rozmów na Skypie oraz możliwości wykorzystywania wiadomości z Facebooka w sądach. Choć sama agencja Eurojust nie może zaproponować unijnego prawa, propozycja została podchwycona przez wielu polityków.
– Związane jest to m.in. z walką z terroryzmem i wydarzeniami sprzed kilku dni w Tunisie. Komisja Europejska chciałaby w szerszym stopniu monitorować przestrzeń internetową, ale nie po to, by zaspokoić własną ciekawość, lecz po to, by zwiększyć bezpieczeństwo obywateli w poszczególnych państwach. Kwestie terroryzmu czy cyberprzestępczości są bardzo istotne z punktu widzenia filaru bezpieczeństwa w Unii Europejskiej – przekonuje ekspert ds. bezpieczeństwa Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie.
Ujednolicenie zasad panujących w sieci może być też przydatne podczas negocjacji umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi, czyli umowy TTIP. Prawo w Stanach Zjednoczonych jest znacznie bardziej rygorystyczne. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa może tam śledzić użytkowników bez uzyskania zgody sądu. To model prewencyjny, który polega na wyłapywaniu osób prowadzących nielegalną działalność w sieci. W ramach unijno-amerykańskiego porozumienia strony chcą też zapewnić takie same warunki dostępu do sieci, bo to w dzisiejszej gospodarce fundamentalny element prowadzenia działalności biznesowej.
Ekspert dodaje, że wojna na Ukrainie, z którą wiążą się również cyberzagrożenia, oraz rosnące ryzyko zamachów terrorystycznych w Europie lub krajach sąsiednich powodują, że prawdopodobieństwo przyjęcia wspólnych unijnych przepisów jest bardzo duże.
Przeszkodą może jednak okazać się podejście Niemców do tego zagadnienia. Obywatele i władze tego kraju są wśród największych oponentów zwiększonych uprawnień służb, co wynika z historycznych doświadczeń z inwigilacją najpierw nazistowską, a potem przez Stasi w NRD. Karwas ocenia jednak, że i tam może dojść do zmiany przepisów na takie, które znajdą równowagę między bezpieczeństwem a wolnością w sieci.