W ciągu ostatniej doby w mieście Nowy Jork wskaźnik zakażeń koronawirusem wzrósł do 3,25 proc. Zaniepokojony tym faktem burmistrz Bill de Blasio zapowiedział we wtorek, że osoby odmawiające noszenia maseczek będą podlegać karze grzywny.
Podczas konferencji prasowej de Blasio poinformował, że podczas gdy siedmiodniowa średnia zakażeń w mieście wynosiła 1,38 proc., to w ciągu ostatniej doby alarmująco zwiększył się odsetek pozytywnych wyników testów na obecność koronawirusa. Po raz pierwszy od miesięcy wyniósł on 3,25 proc.
„Oczywiście wszyscy się tym martwią. Aby rozwiązać problem musimy razem nad tym pracować i być w stanie wysokiej gotowości. Tylko tak będziemy mieć pewność, że stawimy czoła wyzwaniu” – mówił burmistrz.
Jak dodał, władze wysyłają setki pracowników rozdających maski i informujących, jak zapobiegać niebezpieczeństwu do miejsc, gdzie wzrost liczby przypadków zakażenia koronawirusem jest wyjątkowo niepokojący. Chodzi o pewne obszary dzielnic Brooklyn i Queens. Ostrzegł też, że jeśli odsetek testów z wynikiem pozytywnym nie spadnie w tych częściach miasta, to Nowy Jork może doświadczyć skutków ekspansji epidemii na szerszą skalę.
„W tym momencie musimy podjąć bardziej stanowcze działania. Będziemy je dopasowywać do potrzeb dnia, w zależności od tego, co dzieje się w terenie i od wyników przeprowadzanych testów” – tłumaczył de Blasio.
Zapowiedział, że osoby, które odmówią noszenia maseczek w częściach miasta, gdzie występuje wzrost przypadków zakażenia koronawirusem, będą karane grzywną; ale nie podał, jakiej wysokości miałby być mandat. Zagroził też zamknięciem szkół prywatnych nieprzestrzegających nakazu noszenia maseczek i dystansowania społecznego. Publiczne szkoły będą zamykane automatycznie, jeśli tylko średnia zakażeń z siedmiu dni przekroczy w nich 3 proc. – przypomniał.
„Naszym celem jest oczywiście zapewnienie wszystkim bezpłatnej maseczki i nakłonienie do jej noszenia. (…) Nie chcemy karać ludzi, ale jeśli będziemy musieli, zrobimy to. Zaczniemy od dzisiaj na dużą skalę” – przestrzegał burmistrz.
Argumentował, że jeśli nie zostanie osiągnięty postęp w batalii z koronawirusem, w razie potrzeby zamknięte zostaną firmy mniej istotne dla gospodarki miasta, a także instytucje społeczne, w tym – domy modlitwy.
„Sytuacja jest obecnie bardzo poważna i musimy mieć możliwość rozważenia wszystkich opcji” – konkludował de Blasio.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)