O blisko 40% wzrosła od początku roku cena palladu. Ten metal szlachetny kosztuje przeszło 1700 dolarów, czyli więcej niż złoto. Według znawców tematu, w najbliższych miesiącach trzeba będzie zapłacić za niego jeszcze więcej. Popyt znacznie przewyższa podaż, a przyczynia się do tego sytuacja w branży motoryzacyjnej. Pallad jest często wykorzystywany w produkcji katalizatorów w samochodach benzynowych, których sprzedaż wzrasta po tzw. aferze spalinowej. Małych inwestorów może zainteresować m.in. kupno sztabek czy monet lokacyjnych.
Notowania w górę
Pallad jest najdroższym metalem szlachetnym, trzeba za niego zapłacić więcej niż za złoto, co podkreśla Łukasz Zembik, ekspert rynku OTC z Domu Maklerskiego TMS Brokers. I zaznacza, że cena od początku roku urosła o ponad 36 proc. Ten wynik uwzględnia już listopadową korektę, która wyniosła ponad 100 dolarów. Obecne ceny palladu plasują się w okolicach 1720 dolarów.
– Niewystarczająca podaż i rosnący popyt z pewnością mogą spowodować wzrost ceny palladu w przyszłym roku, co czyni go atrakcyjnym metalem do inwestycji. Spodziewamy się wzrostu jego notowań w ciągu najbliższych miesięcy. Pallad należy jednak traktować jako uzupełnienie portfela metali szlachetnych – komentuje Daniel Marburger, dyrektor zarządzający CoinInvest.
Z kolei Dorota Sierakowska, analityk surowcowy z Domu Maklerskiego BOŚ, zaznacza, że mowa jest o najmniej popularnej inwestycji spośród znanych i dostępnych dla inwestorów indywidualnych metali szlachetnych. Dopiero obserwowany w ostatnich latach systematyczny wzrost cen zwiększył zainteresowanie palladem wśród potencjalnych nabywców. Trend wzrostowy wciąż się utrzymuje i sprzyja mu sytuacja fundamentalna na rynku palladu. Niemniej, w bieżącym roku spore znaczenie miał popyt spekulacyjny. Zdaniem eksperta, to budzi obawy, że optymizm dotyczący dalszych zwyżek może być już nieco przesadzony.
– Popyt mocno przerasta podaż. Tendencja ta utrzymuje się od 2012 roku, a pogłębiła się 4 lata później. Silny trend wzrostowy rozpoczął się na początku 2016 roku. Od tamtego momentu rynek wykonuje korekty techniczne. Jedną z nich obserwowaliśmy w pierwszej połowie 2018 roku, drugą – w okresie od marca do maja br. Jednak listopadowa przecena w porównaniu do poprzednich okresów spadkowych jest niewielkich rozmiarów – wskazuje Łukasz Zembik.
Do katalizatorów
Jak zaznacza Daniel Marburger, pallad jest produktem deficytowym od ośmiu lat. Prognozy na kolejne lata wskazują, że deficyt metalu na rynku może wzrosnąć ze względu na sytuację w przemyśle motoryzacyjnym. Dorota Sierakowska dodaje, że od tzw. afery spalinowej zapotrzebowanie na samochody z silnikami diesla zaczęło spadać na korzyść tych benzynowych. Ten fakt wsparł popyt na pallad, ponieważ jest on wykorzystywany w produkcji katalizatorów. Z kolei w dieslowskich samochodach używa się głównie platyny.
– Pallad charakteryzuje się wysokim poziomem ciągliwości oraz jest odporny na korozję. Dlatego jest tak często wykorzystywany w produkcji katalizatorów. Chiny zaostrzają przepisy ograniczające zanieczyszczenie pojazdów, przez co coraz więcej zużywa się tego metalu. W Europie przeważa tendencja kupowania pojazdów benzynowych – mówi ekspert rynku OTC z TMS Brokers.
Według dyrektora zarządzającego CoinInvest, nie ma odwrotu dla przemysłu motoryzacyjnego, choć cena platyny jest niższa. Zmiana linii produkcyjnych w konsekwencji byłaby znacznie droższa. Ponadto, innym powodem rosnących notowań palladu jest jego naturalne występowanie. Najczęściej jest wytwarzany jako produkt uboczny z wydobycia platyny i niklu, a największe złoża znajdują się w Rosji i południowej Afryce. Wszelkie informacje o możliwych ograniczeniach znacząco wpływają na wahania cen.
Lokata kapitału
– Sposobów na inwestowanie w pallad jest znacznie mniej niż w przypadku złota czy srebra. Niemniej, nawet mali inwestorzy mogą to zrobić na kilka sposobów. Najbardziej intuicyjnym wyborem jest kupno sztabek lub monet lokacyjnych, np. kanadyjskiego Maple Leaf. To jednak jest opcja dopasowana głównie do długoterminowych inwestorów – informuje mówi analityk surowcowy z DM BOŚ.
Jak dodaje Łukasz Zembik, na pallad jest nałożony 23 proc. podatek, dlatego zakup będzie się dłużej zwracać. Trzeba też mieć pomysł na przechowywanie tego surowca, gdyż potencjalnie trzymanie go w domu narażone jest na kradzież. Natomiast Daniel Marburger zaznacza, że monety i sztabki są dostępne w oparciu o aktualną cenę palladu. Można zdecydować się na inne produkty tzw. papierowe, ale ostatecznie klient posiada tylko certyfikat.
– Jeśli interesuje nas inwestycja średnioterminowa lub krótkoterminowa powinniśmy skupić się na instrumentach finansowych, opartych o cenę palladu. Mowa tu kontraktach futures lub CFD, na których wykorzystywana jest dźwignia finansowa. Przy tego typu inwestycjach powinniśmy pamiętać o odpowiednim zarzadzaniu ryzykiem. Kontrakty CFD są dedykowane inwestorom z mniejszym portfelem, ponieważ umożliwiają one kupno tylko części kontraktu. Pozwalają również na otwieranie krótkich pozycji, czyli zarabianie wówczas, gdy cena metalu spada – wyjaśnia ekspert z TMS Brokers.
Z kolei Dorota Sierakowska zaznacza, że inwestowanie faktycznie jest obarczone większym ryzykiem niż lokowanie kapitału na rynkach złota czy srebra. Niemniej wysoka zmienność oznacza możliwość wypracowania atrakcyjnych stóp zwrotu z takiej inwestycji. W ostatnich latach notowania palladu radziły sobie lepiej niż ceny pozostałych metali szlachetnych.
Czytaj także: „DGP”: Nie będzie ulgi dla studentów
Źr.: Materiały prasowe