Zbliżające się wybory prezydenckie sprawiają, że powrócił temat wynagrodzenia dla pierwszej damy. Do sprawy na antenie Radia Zet odniosła się Paulina Kosiniak-Kamysz, żona lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Niemcy zadecydowali w referendum, czy chcą uposażenia dla pierwszej damy czy nie. I ja uważam, że taki schemat działania jest najlepszy – oceniła. Podzieliła się również opinią na temat 500 plus.
Paulina Kosiniak-Kamysz przebojem wdarła się do polskiej polityki. Żona Władysława Kosiniaka-Kamysza wystąpiła na ubiegłotygodniowej konwencji ludowców w Jasionce. Podczas swojego przemówienia zapewniała, że będzie aktywną pierwszą damą. W mediach największą popularność zdobył moment, w którym zaprosiła na scenę swojego męża: „Chodź tygrysie, scena jest twoja!„
W rozmowie z Radiem Zet, Paulina Kosiniak-Kamysz przyznaje, że nie żałuje swoich słów. – Absolutnie nie żałuję, że nazwałam mojego męża na konwencji „tygrysem”. Ten „tygrys” nie wziął się przypadkowo, bo od lat mówią tak na niego jego znajomi – podkreśliła.
Podczas wywiadu poruszony został m.in. wątek roli pierwszej damy i jej pensji. Prowadząca rozmowę przypomniała, że pomysł wynagrodzenia dla żony prezydenta powraca co jakiś czas. – Ja uważam, że generalnie cały ten temat jest zamieciony lekko pod dywan. Niemcy zadecydowali, zadecydowali w referendum, czy chcą uposażenia dla pierwszej damy czy nie. I ja uważam, że taki schemat działania jest najlepszy – powiedziała.
Jak dodaje, wspólnie z mężem uważają, że referendum jest instytucją, z której powinniśmy częściej korzystać w Polsce. – Referenda w tych ważnych, takich spornych sprawach są najlepszym rozwiązaniem i przynoszą najlepsze efekty. I ja, jeżeli by doszło do tego, że faktycznie kiedyś będziemy parą prezydencka i będzie taki problem do rozważenia, byłabym za tym, żeby właśnie Polacy zdecydowali, a nie ja – podkreśla.
Paulina Kosiniak-Kamysz ocenia 500 plus
W rozmowie nie mogło zabraknąć jednego z podstawowych tematów kampanii – stosunku do polityki społecznej. Dziennikarka Radia ZET przypomniała, że zarówno PO, jak i PSL publicznie zapewniają o utrzymaniu programów socjalnych wprowadzonych przez PiS. Dotyczy to zwłaszcza 500 plus.
Paulina Kosiniak-Kamysz przyznała, że korzysta z programu 500 plus. Zgodziła się z twierdzeniem, że pomógł on wielu rodzinom w Polsce. Z drugiej strony zwraca uwagę na luki. – Nie jest to program, który zwiększa dzietność w Polsce, prawda? – zapytała retorycznie.
Następnie przypomniała o programach wdrażanych za rządów PO-PSL. – Wiele programów zostało wprowadzonych przez mojego męża takie jak żłobki, przedszkola, przedszkola za złotówkę, roczny urlop macierzyński, z którego teraz korzystam, „kosiniakowe”, więc na całokształt efektów tej polityki społecznej wpływają różne programy, nie tylko ten jeden. Oczywiście on się najbardziej przebija – przekonuje Kosiniak-Kamysz.
W jej opinii obecnie dodatek 500 złotych nie jest już tak atrakcyjny jak jeszcze pięć lat temu. – Myślę, że w obecnej chwili, kiedy ceny wszystkiego poszły mocno w górę, myślę, że niewiele (pomaga – red.) – zauważyła żona lidera ludowców. Kosiniak-Kamysz zgadza się, że jest to dodatkowa gotówka w portfelu, jednak jej zdaniem obecni rodzice szybko ją wydają. Jest to wina obecnej sytuacji politycznej.
Źródło: Radio ZET, Twitter