Paweł Kowal w programie „Graffiti” na antenie Polsat News komentował sytuację na granicy z Białorusią. Polityk nie miał dobrych wieści. Ostrzegł, że w przyszłości sytuacja może doprowadzić nawet do najgorszego.
„Nie ma już chyba najmniejszych wątpliwości dla nikogo, że to jest gra Kremla” – powiedział Kowal. Zaznaczył, że w tej sytuacji polskie władze powinny wyciszyć konflikty z instytucjami Unii Europejskiej. „To nie chodzi tylko o granicę polsko-białoruską, to chodzi o wewnętrzne sprawy Białorusi i to, że w ostatnich dniach doszło do dalszej integracji Rosji z Białorusią” – stwierdził.
Polityk zwrócił uwagę również na koncentrację wojsk rosyjskich przy granicy Ukrainy. „Teraz popatrzmy na te wydarzenia z punktu widzenia Kremla. Analitycy tam widzą, że jest możliwość ugrania więcej na Białorusi, a Ukraina jest coraz bardziej osamotniona, podobnie jak Gruzja i Mołdawia – trzy państwa, które zdecydowały się na prozachodni kurs. Naprawdę nie mamy teraz czasu na kłótnię z jednym czy drugim komisarzem unijnym” – mówił Kowal.
„Historia nam być może pokaże, że faktycznie zostało nam w tej chwili niewiele czasu, by załatwić dużo większe zainteresowanie naszym regionem, bo to faktycznie kiedyś może skończyć się wojną” – ostrzegł Kowal.
Czytaj także: Brytyjscy żołnierze pojawią się na granicy z Białorusią. „Rozpoczął się rekonesans”
„Kiedyś historia może nam tego nie wybaczyć. Tej koncentracji na polityce wewnętrznej. Tego „pieszczenia” przez tydzień Marszu Niepodległości. Mówimy, że wydarzenia na granicy to nasza sprawa priorytetowa, a potem okazuje się, że wszystkie siły policyjne pierwsze idą na marsz niepodległości” – powiedział Kowal.
Źr. Polsat News