Mick Jagger to niewątpliwie jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci, jakie funkcjonują we współczesnym show biznesie. Legendarny wokalista i frontman The Rolling Stones to gwiazda rocka w pełnym znaczeniu tego słowa. Arogancki, butny, narcystyczny, egoistyczny, ale też i genialny autor klasyki rocka, bóg seksu, współczesny Casanova, biznesmen – można wymienić jeszcze wiele określeń cechujących jego postać. Philip Norman postarał się wszystkie te wizerunki Jaggera zawrzeć w jednej biografii, która imponuje swoją objętością. I nie ma co się dziwić, bo Jagger miał – i nadal ma – bogate w osobliwe wydarzenia życie.
Phillip Norman to człowiek, który zdążył w swojej karierze popisać się biografiami The Beatles, samych Rolling Stonesów, a ponadto Johna Lennona, Eltona Johna i Buddy’ego Holly’ego. Wiemy więc, że mamy do czynienia z zawodowcem, który jest obeznany z tematem. Niestety sam bohater opowieści, czyli Mick Jagger nie dał namówić się autorowi do wspomnień ze swojego życia, ponieważ „niczego nie pamięta”. Niestety, z tego powodu Norman musiał się posiłkować głównie materiałami prasowymi, innymi pozycjami książkowymi (jak chociażby autobiografie Keitha Richardsa i Billa Wymana), wspomnieniami osób, które znajdowały się w pobliżu zespołu i samego Micka. Ogólnie rzecz biorąc, autor nie miał więc łatwego zadania.
Trzeba uczciwie przyznać, że opisanie historii Jaggera wyszło mu całkiem przyzwoicie, a szczególnie bardzo dobra jest część pierwsza (z dwóch) Diabła z przedmieścia, w której oprócz ciekawego – nie ma co ukrywać – opisu początków kariery Jaggera i Stonesów do końca lat sześćdziesiątych, zawarty został całkiem porywający dokument pokazujący zmiany w mentalności Brytyjczyków, która charakteryzowała się przede wszystkim buntem młodych ludzi. Tę transformację nie tylko odnosi się do Brytyjczyków, ale i całej zachodniej Europy i Ameryki Północnej. Jako że Jagger ze Stonesami działał głównie w Londynie, to widzimy na kartach książki opis przemiany konserwatywnego społeczeństwa angielskiego, szczególnie młodzieży, która pod wpływem rock ‘n’ rolla uwolniła się spod tradycjonalistycznego płaszczyka i podążyła w kierunku swobody obyczajowej, która w pełni ukazała się w okresie „swingującego Londynu” połowy lat sześćdziesiątych, a swoje apogeum osiągnęła pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy trwało słynne hippisowskie lato miłości. Brawa dla autora za ten fragment – czyta się go porywająco.
Ponadto autor skupia się na kilku płaszczyznach życia Micka Jaggera. Czytamy oczywiście o jego dzieciństwie i okresie dorastania, o karierze The Rolling Stones z omówieniem każdego albumu, co momentami niebezpiecznie sprowadza książkę na manowce, bo w tych fragmentach o Stonesach bywa za mało Jaggera. Fascynująca jest historia wszystkich miłostek wokalisty Stonesów, a było ich doprawdy mnóstwo. Nieprzypadkowo Jaggera porównywano do Casanovy. Szczególnie, że jego wybrankami były często kobiety niezwykłe, a wystarczy wymienić chociażby: Marianne Faithfull, Biancę Jagger czy dzisiejszą żonę byłego prezydenta Francji – Nicolasa Sarkozy’ego, czyli Carle Bruni. Inna sprawa, że sposób w jaki Jagger traktował kobiety, jest godny potępienia. Dwie z jego wybranek targnęły się na życie, gdy zostały odrzucone przez Micka. Te smutne historie nawet trochę nie okazały się być skazą na wizerunku Stonesa. Jak widać bogom rocka wiele się wybacza.
Druga część książki, przedstawiająca okres po 1969 roku jest niestety mniej porywająca. To standardowa opowieść o starzejącym się rockmanie, który zamienia się też w biznesmena. Mniej tutaj skandali czy afer związanych z narkotykami, jak to miało miejsce w latach sześćdziesiątych. Norman przeskakuje pomiędzy kilkoma wątkami skupiając się na Stonesach i wielkim biznesie, którym stał się zespół dzięki swojemu liderowi, karierze solowej Micka (w tym filmowej) i oczywiście (a jakże) o licznych romansach Jaggera. Powiem szczerze, że pod koniec historia mnie z lekka nudziła. Późniejsze dzieje Stonesa w przedstawieniu Normana są dosyć nijakie, przy jego szalonych – i obfitujących w ekscesy – lata wcześniejsze.
Sam Phillip Norman nie ustrzegł się za to błędów, które uważam za dziwne; nie chodzi mi o wypominanie uchybień w stylu, że pomylił on datę, nazwisko czy nazwę geograficzną, ale momentami irytował mnie powtórzeniami. Chociażby na początku książki wspomniał on, że Mick Jagger lubił legendarnego bluesmana Roberta Johnsona, który – jak sam autor podkreśla – miał zawrzeć pakt z diabłem w zamian za wspaniały talent muzyczny. Ok, jest to anegdota znana w muzycznym światku, ale gdziekolwiek później w treści książki nie pojawia się nazwisko Roberta Johnsona, to Norman musi o tym przypomnieć czytelnikowi, jakby ten nie zapamiętał tego za pierwszym razem. Szczegół, ale przyznam, że irytujący szczegół. Drugi zarzut, to sposób cytowana tekstów piosenek. Nie wiem czemu mia służyć zapisywanie fragmentów tekstów jako ich transliteracje. Zabieg ten zapewne ma za celu oddać specyficzne akcentowanie i frazowanie słów w wykonaniu Micka. I tak Norman funduje nam językowe koszmarki, jak cytaty w stylu: Pleeze ‘lau me to interdooce mahself/Ah’m a ma-yne of health and tay-yeast. To cytat z Sympathy For The Devil, jakby ktoś nie wiedział. Mam jednak nieodparte wrażenie, że każdy kto sięgnie po biografię Jaggera, zna doskonale jego największe przeboje i wie, jak je zaśpiewał wokalista. Czepiam się, ale to naprawdę bezsensowny zabieg.
Summa summarum Phillip Norman stworzył zgrabną biografię Micka Jaggera – momentami nudną, a momentami porywającą. Szczególnie cenne są fragmenty dotyczące szalonego początku The Rolling Stones, gdzie przy okazji mamy doskonale ukazane tło wydarzeń, czyli Londyn, przez który przechodzi rewolucja obyczajowa. Norman popisuje się olbrzymią erudycją, która wzmacnia dokumentalny charakter biografii. Autor ma dobry, lekki styl, książkę czyta się szybko, pomimo jej objętości (ponad 600 stron). Mam pewne uwagi, co do niektórych zabiegów technicznych autora, ale one nie zmieniają końcowej oceny, jaką jest dobry z plusem. Książka Phillipa Normana – Jagger. Diabeł z przedmieścia, to kawał rzetelnego opracowania bogatych dziejów sir Micka Jaggera. Dla fanów Stonesów – mus. Pozostali, jak sądzę, nie będą rozczarowani lekturą.
Foto: Świat Książki.