Polsat opisuje sprawę pana Leszka, który udał się na wycieczkę do Tunezji. Ta zamieniła się w koszmar.
Pan Leszek udał się na wakacyjny wyjazd do jednego z tunezyjskich kurortów. Wycieczka organizowana była przez biuro podróży. Niestety, przyjemności szybko zastąpiły dramatyczne zdarzenia. Wszystko zaczęło się od tzw. imprezy „piana party”.
– Byłem na basenie, żona siedziała ze szwagierką z drugiej strony basenu, tam z przodu były dziewczyny — muzułmanki, bo poowijane w chustach — i zaczęli puszczać tę pianę. Z piany zrobił mi się taki słupek na głowie, chciałem go zrzucić i spadł mi razem z okularami. Jak szukałem tych okularów, to pływałem i może dotknąłem, ale nie specjalnie – opowiada pan Leszek w rozmowie z Polsatem.
Tej samej nocy mężczyzna został zatrzymany przez policję. Zarzucono mu nękanie nieletnich. Jednym z dowodów miał być film, na którym rzekomo widać, jak bawi się z dzieckiem.
Polak przeżył dramat w Tunezji. Szokujący wyrok
Podczas swojego pobytu w Tunezji i szokujących okoliczności, które go spotkały, pan Leszek nie mógł liczyć na wsparcie tłumacza ani adwokata. Był więc de facto bezbronny. – Powiedzieli, że się bawiłem z siedmioletnim dzieckiem na plaży. A ja im tłumaczę, że to wnuczka była. Ich to nie interesowało: pedofil i do aresztu. 15 lat dostałem na pierwszym procesie. Nogi mi się ugięły – opowiada Polak.
Mężczyzna trafił do przepełnionego ludźmi tunezyjskiego więzienia. Warunki były koszmarne. Jak relacjonuje, w celi było aż 60 osób. Swoje łóżko Polak dostał dopiero po 53 dniach przebywania w areszcie.
Rodzina Polaka podjęła działania, by wydostać go z aresztu. Droga była długa, a w międzyczasie bliscy pana Leszka natrafiali na licznych oszustów, którzy pod płaszczykiem pomocy chcieli wyłudzić pieniądze. W sprawę zaangażował się też polski konsulat w Tunisie. Wszystko ruszyło w momencie, gdy rodzinie udało się zatrudnić rzetelną prawniczkę. – Jak ona pokazała zdjęcia taty z wnukami i dowody, to sędzia powiedział: jesteś niewinny – mówi córka pana Leszka.
Po dwóch miesiącach spędzonych w więzieniu mężczyzna wrócił do kraju. Dziś zarówno on, jak i jego rodzina mają pretensje do biura podróży. – Myślę, że jakby z biura pojechali z nami na tę policję, nie rodzina, bo rodziny nie chcieli słuchać, jakby nasza rezydentka, opiekun, to można to było wytłumaczyć nawet na tej policji już – mówi córka mężczyzny.