Niesamowitą anegdotę opowiedział jeden z polskich piłkarzy. Mężczyzna został zatrzymany przez policję, jednak gdy funkcjonariusze usłyszeli jego nazwisko natychmiast mu odpuścili.
Dziś jedną z największych gwiazd ligi hiszpańskiej jest Robert Lewandowski. Wybitny napastnik występuje w FC Barcelonie, do której trafił bezpośrednio z innego potentata, czyli Bayernu Monachium. Mało kto pamięta, że przed laty w Hiszpanii występował także inny Lewandowski…
Mowa o Grzegorzu Lewandowskim, którego kibice kojarzą przede wszystkim z występów w Legii Warszawa. Lewandowski występował w klubie CD Logrones, jednak nie zapisał tam tak dobrej karty jak jego imiennik – Robert.
W jednym z wywiadów, którego Grzegorz Lewandowski udzielił serwisowi WP Sportowe Fakty przytoczył historię, która przydarzyła mu się przed laty. Dotyczyła ona zatrzymania byłego piłkarza przez policję.
Policja go zatrzymała. Puściła, gdy usłyszała nazwisko
Grzegorz Lewandowski przyznaje, że policja zatrzymała go do rutynowej kontroli. – Przyczepił się do mnie gościu, ewidentnie szukał pretekstu, by wypisać mandat – mówi były piłkarz Legii Warszawa w rozmowie z serwisem internetowym.
Później miała miejsce dość zaskakująca sytuacja. – Ale spojrzał na dowód i zmienił nastawienie. – Pan Lewandowski? A Robert to rodzina? – zagaił. Myślę sobie: dobra, idę w to. To dla mnie jedyny ratunek. – Tak, tak, rodzina – odparłem – opowiada Grzegorz Lewandowski.
Policjant zgodził się puścić Grzegorza Lewandowskiego bez mandatu. – Dobra, da mi pan jakiś gadżet i pana puszczę – rzucił. W bagażniku miałem nową piłkę, ale lekko uszkodzoną. Nie można jej było napompować, bo wentyl się zepsuł. Trudno, pomyślałem. Może nie zauważy – i mu ją dałem! – podkreślił.