W czwartej kolejce PHL największa sensacją był zwycięstwo SMS Sosnowiec w Janowie. 20-latkowie wygrali pierwszy mecz w tym sezonie. W Bytomiu Orlik Opole zdecydowanie lepiej poradził sobie z gęstą mgłą na lodowisku. Gospodarze ani razu nie prowadzili. Cracovia Kraków pokonała kolejnego beniaminka, tym razem okazała się lepsza od Nesty Toruń. Mistrzowie Polski – GKS Tychy, w meczu z podtekstami pokonał sanoczan. Zespół JKH Jastrzębie udowodnił, że nadal będzie liczył się w walce o najwyższe cele, pokonując ekipę z Nowego Targu, a Zagłębie Sosnowiec na własnym lodowisku przegrało z Unią Oświęcim, a chociaż zdobyło pierwszego gola w tym sezonie.
Mecze pomiędzy Sanokiem a Tychami od kilku sezonów elektryzują kibiców nie tylko z tych miast. W poprzednich latach oba zespoły należały do ligowych potentatów. W tym sezonie to tyszanie zamierzają się bić o Mistrzostwo Polski. Ekipa z Podkarpacia, przezywająca problemy finansowe walczy raczej o bezpieczne miejsce w najlepszej szóstce. Nie zmienia to faktu, że w meczom miedzy tymi zespołami zawsze towarzyszą dodatkowe emocje. Tym razem było podobnie – już kilka godzin przed spotkaniem kibice na różnych forach wymieniali się uwagami, zawodnicy zapowiadali ostrą walkę. Już w 2. minucie spotkania temperaturę „podniósł” ostry atak Michała Kotlorza na Marka Strzyżowskiego. Za to zagranie na reprezentacyjnego obrońcę sędzia nałożył karę meczu. Po kilku minutach początkowego badania się przez oba zespoły pierwszy „celny cios” wyprowadzili goście. Marcin Biały otrzymał fenomenalne podanie wzdłuż bramki od Mike’a Dantona, odpowiednio dołożył kij i otworzył wynik spotkania, pokonując Stefana Zigardy’ego. Następne minuty to wyrównana gra, w czasie której oba zespoły stworzyły kilka dobrych okazji do zmiany wyniku. W końcówce tercji szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Najpierw Mateusz Bepierszcz pokonał Joniego Puurulę strzałem w krótki róg, następnie Filip Komorski skutecznie zakończył szybką wymianę krążka między Vitkiem i Marcina Koluszem. W drugiej odsłonie kibice zobaczyli dwa gole – dla Sanoka ponownie trafił Biały, który strzałem bez przyjęcia z okolic kół bulikowych doprowadził do wyrównania. Tyszanie odpowiedzieli golem Kolusza, który w 29. minucie spotkania zgarnął „gumę” po niewykorzystanej sytuacji Bagińskiego, wymanewrował obrońców i pokonał Joniego Puurale. Ostatnia tercja przyniosła zaledwie jednego gola. To tyszanie odskoczyli na dwa gole, dzięki skutecznie rozegranej przewadze i trafieniu z najbliższej odległości Jarosława Rzeszutko. Sanoczanie w końcówce meczu próbowali manewru z wycofaniem bramkarza, ale nie przyniósł on skutku. Ostatecznie trzy punkty trafiły na konto gospodarzy.
Bramki:
1:0 – Maciej SULKA – Joni HAVERINEN – Jarmo JOKILA (08:24)
1:1 – Jaroslav HERTL – Adam BAGIŃSKI – Radosław GALANT (11:33)
2:1 – Krzysztof ZAPAŁA – Filip WIELKIEWICZ – Joni HAVERINEN (19:35)
3:1 – Jussi TAPIO – Jarmo JOKILA – Maciej SULKA (36:49)
4:1 – Patryk WRONKA – Jarosław RÓŻAŃSKI – Dariusz GRUSZKA (37:14)
5:1 – Filip WIELKIEWICZ – Bartłomiej NEUPAUER – Mateusz MICHALSKI (43:00)
Tatryski Podhale Nowy Targ: Ondrej RASZKA, Błażej KAPICA(n/g) – Joni HAVERINEN, Maciej SULKA (2), Jussi TAPIO (2), Krzysztof ZAPAŁA (2), Jarmo JOKILA – Jarosław RÓŻAŃSKI (2), Volodymyr ALEKSYUK, Patryk WRONKA, Kacper BRYNICZKA, Dariusz GRUSZKA – Sebastian ŁABUZ (2), Robert MRUGAŁA (2), Filip WIELKIEWICZ (2), Bartłomiej NEUPAUER (2), Mateusz MICHALSKI (2) – Oskar JAŚKIEWICZ, Mateusz WOJDYŁA, Konrad STYPUŁA, Daniel KAPICA, Dawid OLCHAWSKI
GKS Tychy: Stefan ZIGARDY, Kamil KOSOWSKI(n/g) – Mateusz BRYK, Michał KOTLORZ, Marcin KOLUSZ, Maxim KARTOSHKIN (6), Josef VITEK – Jaroslav HERTL, Bartłomiej POCIECHA, Adam BAGIŃSKI, Radosław GALANT (2), Jakub WITECKI – Bartosz CIURA, Michael KOLARZ, Mateusz BEPIERSZCZ, Kamil KALINOWSKI (2), Mikołaj ŁOPUSKI (4) – Bartłomiej JEZIORSKI, Patryk KOGUT (2), Filip KOMORSKI, Yuri KUZIN
Strzały: 27-32
Kary: 20-16
Widzów: 1400
Sędziowali: Michał Baca – – – Rafał Noworyta – Grzegorz Cudek
Mecz w Jastrzębiu świetnie rozpoczęli gospodarze. Za to „szarotki” całkowicie przespały pierwszą tercję. Dość powiedzieć, że po czterech minutach meczu podopieczni Roberta Kalabera prowadzili już 2:0. Najpierw Nalewajka wykorzystał stratę krążka przez Macieja Sulkę i strzałem między parkanami pokonał Ondreja Raszkę, chwilę później Mateusz Danieluk mimo fauli rywali znalazł sposób na nowotarskiego goalkeepera. Wychowanek JKH uciekł pilnującemu go obrońcy, był jednak wyraźnie zahaczany. W związku z tym sędzia podyktował rzut karny. Po analizie video okazało się, że krążek przekroczył linię bramkową i arbiter uznał gola. Na kolejna bramkę kibice na Jastorze musieli czekać do 28. minuty. Tym razem to nowotarżanie, którzy w drugiej tercji grali zdecydowanie lepiej niż w pierwszej odsłonie pokonali bramkarza rywali. Konkretnie uczyniło to Jarmo Jokila. Fiński zawodnik zaraz po buliku niesygnalizowanym strzałem pokonał Davida Zabolotnego. Kontaktowe trafienie zmobilizowało do walki … gospodarzy, jednak przez długi czas nie potrafili oni pokonać Raszki. Ta sztuka udała się im dopiero połowie trzeciej tercji kiedy Vladimir Lukacik, niepilnowany przez żadnego z rywali oddał strzał na nowotarska bramkę. „Guma” wpadła do siatki przelatując wcześniej między parkanami bramkarza. Odpowiedź Podhala była jednak natychmiastowa. Przewaga dwóch goli utrzymała się zaledwie 33. sekundy. Tym razem akcję bramkową we własnej tercji zaczął Tapio, ograł obrońcę, pomknął prawą strona lodowiska i zagrał do najeżdżającego na pełnej prędkości Jokili, a ten strzałem bez przyjęcia umieścił krążek w siatce. Ostatnie 10. minut gry to pogoń nowotarżan, którzy bardzo chcieli doprowadzić do dogrywki. Zabrakło im jednak szczęścia i precyzji. Tym samym wicemistrz Polski zapisał na swoje konto kolejne trzy punkty.
JKH GKS Jastrzębie – Tatryski Podhale Nowy Targ 3:2 (2:0, 0:1, 1:1)
Bramki:
1:0 – Łukasz NALEWAJKA – Leszek LASZKIEWICZ (00:19)
2:0 – Mateusz DANIELUK – Tomas SEMRAD (03:12)
2:1 – Jarmo JOKILA – Daniel KAPICA – Jussi TAPIO (27:59)
3:1 – Vladimir LUKACIK – Kamil GÓRNY – Leszek LASZKIEWICZ (50:27)
3:2 – Jarmo JOKILA – Jussi TAPIO – Daniel KAPICA (51:00)
JKH GKS Jastrzębie: David ZABOLOTNY, Kamil BERGGRUEN(n/g) – Vladimir LUKACIK, Kamil GÓRNY, Richard BORDOWSKI, Łukasz NALEWAJKA, Leszek LASZKIEWICZ – Martin JANACEK (2), Tomas SEMRAD, Tomasz KULAS, Michal PLICHTA (4), Mateusz DANIELUK – Tomasz PASTRYK (2), Tobiasz BIGOS (2), Jakub SCHEJBAL, Radosław NALEWAJKA, Jakub JAWORSKI – Jakub GIMIŃSKI, Kamil ŚWIERSKI, Michał SZCZUREK
Tatryski Podhale Nowy Targ: Ondrej RASZKA, Błażej KAPICA(n/g) – Joni HAVERINEN, Maciej SULKA (2), Jussi TAPIO, Patryk WRONKA, Jarmo JOKILA (2) – Oskar JAŚKIEWICZ, Volodymyr ALEKSYUK, Jarosław RÓŻAŃSKI (2), Kacper BRYNICZKA (2), Dariusz GRUSZKA (2) – Sebastian ŁABUZ, Robert MRUGAŁA, Filip WIELKIEWICZ (2), Bartłomiej NEUPAUER, Mateusz MICHALSKI (2) – Damian TOMASIK, Mateusz WOJDYŁA, Konrad STYPUŁA, Daniel KAPICA, Dawid OLCHAWSKI
Strzały: 34-33
Kary: 12-14
Widzów: 700
Sędziowali: Sebastian Molenda – — – Jacek Bernacki – Piotr Matlakiewicz
Gracze Szkoły Mistrzostwa Sportowego tym razem zagrali na Jantorze. Dwa sezony temu, gdy w „szkółce” grali jeszcze zawodnicy z rocznika 95 zespół Naprzodu poległ na swoim lodowisku w starciu z 20-latkami. Mając jednak w pamięci fatalny początek sezonu w wykonaniu młodych reprezentantów oraz dość dobry poprzedni sezon janowian raczej nikt nie przypuszczał, że mecz zakończy się porażką podopiecznych Waldemara Klisiaka. A jednak. SMS zapisał na swoim koncie pierwsze zwycięstwo. Mecz od początku nie układał się po myśli ekipy z dzielnicy Katowic. Brakowało celnych podań i składnych akcji, za to defensywna taktyka gości przynosiła efekty – gospodarze nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Mateusza Studzińskiego. Młodzieżowi reprezentanci kraju potrafili szybko wykorzystać błąd janowian. Bartosz Bichta doszedł do sytuacji sam na sam z Michałem Elżbieciakiem i pewnym strzałem w „okienko” otworzył wynik spotkania. W dalszej części gry podopieczni Waldemara Klisiaka starali się sforsować defensywę „młodzieżówki”, ale tego dnia stojący w bramce SMS-u Mateusz Studziński był nie do pokonania. Trzeba przyznać, że wychowanek Sokołów Toruń poza umiejętnościami miał dużo szczęścia. Faktem jest jednak tzw. shoot-out w wykonaniu jakiekolwiek bramkarza SMS-u to prawdziwa sensacja. I taka sensacja miała miejsce. Mało tego w ostatniej minucie gry Krzysztof Bryk skierował krążek do pustej bramki i tym samym przypieczętował największą sensację w trwającym sezonie. Z dzisiejszych informacji wynika, że na skutek porażki do dymisji podał się trener Naprzodu Waldemar Klisiak.
Naprzód Janów Katowice – SMS U20 Sosnowiec 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
Bramki:
0:1 – Bartosz BICHTA – Krzysztof Bryk – Kordian CHORĄŻYCZEWSKI (02:56)
0:2 – Krzysztof Bryk – Patryk WSÓŁ – Mateusz GOŚCIŃSKI (59:44)
Naprzód Janów Katowice: Nikifor SZCZERBA, Szymon NIEMCZYK(n/g) – Adrian KURZ (4), Mates Steigauf, Aleksandr MICHEGONOK, Marek POHL, Adrian PARZYSZEK (2) – Patrik VRANA, Marek KOSAKOWSKI (4), Łukasz SĘKOWSKI, Michał GRYC, Wojciech STACHURA – Michał KROKOSZ, Igor SARNA, Jakub RADWAN, Łukasz ELŻBIECIAK, Jakub PIPER – Tomasz RASIKOŃ (2), Radim VRANA, Patryk MUSIAŁ, Mateusz PODSIEDLIK, Adam RAJSKI
SMS U20 Sosnowiec: Mateusz STUDZIŃSKI, Michał CZERNIK(n/g) – Patryk WSÓŁ (4), Jakub MICHAŁOWSKI, Krzysztof Bryk, Szymon SKRODZIUK (2), Mateusz GOŚCIŃSKI – Kordian CHORĄŻYCZEWSKI, Dawid MUSIOŁ, Paweł GOŹDZIEWICZ, Iwo SROKA, Bartosz BICHTA – Mateusz ZIELIŃSKI, Arkadiusz NOWAK, Patryk PELACZYK, Patryk KRĘŻOŁEK, Kamil FILIP – Adam KROK, Rafał PODLIPNI, Dominik JAROSZ
Strzały: 53-35
Kary: 12-10
Widzów: 299
Sędziowali: Baca Michał – Pobożniak Dariusz – Adamoszek Sebastian
Zagłębie na własnej tafli i Zagłębie na wyjeździe to zupełnie inne zespołu. Dwa mecze poza domem zakończyły się wysokimi porażkami sosnowiczan. U siebie dwa razy polegli jedną bramką. W czwartej kolejce podopieczni Mieczysława Nahuńko podejmowali Unię Oświęcim. Dopiero w tym meczu gospodarze po raz pierwszy potrafili znaleźć sposób na pokonanie bramkarza rywali i.. uczynili to dwukrotnie. Jednak po kolei. Wynik meczu otworzył samobójczym trafieniem wychowanek Unii – Adrian Kowalówka, który nie potrafił wybić krążka po strzale Jana Danecka. Do wyrównania na minutę przed końcem tercji doprowadził Tomasz Kozłowski, który wyjechał przed Michala Fikrta i skierował krążek pod poprzeczkę. Goście ponownie wyszli na prowadzenie w 23. minucie spotkania, kiedy Damian Piotrowicz kąśliwy strzałem po lodzie pokonał Michała Kielera. Dziesięć minut później było już 3:1. Tym razem sposób na sosnowieckiego bramkarza znalazł Lubomir Vosatko, który z najbliższej odległości podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Ostatnią bramkę w tej odsłonie i jak się okazało w całym meczu zdobył drugi z braci Kozłowskich, który wykorzystał okres gry swojego zespołu w liczebnej przewadze.
HK Zagłębie Sosnowiec – KS Unia Oświęcim 2:3 (1:1, 1:2, 0:0)
Bramki:
0:1 Daneček – Budzowski 10.32
1:1 Kozłowski T. – Kruczek – Kozłowski M. 18.59 5/4
1:2 Piotrowicz – Szewczyk – Popela 23.03
1:3 Vosatko – Kowalówka S. – Adamus 33.16 5/4
2:3 Kozłowski M. – Kozłowski T. 34.56 5/4
Zagłębie: Kieler – Kruczek, Krawczyk, Jaskólski A., Kozłowski T., Kozłowski M. – Kowalówka A., Horzelski, Stojek, Czerniadiew, Jaros – Jaskólski J., Andrejkiw, Sikora, Rutkowski, Wąsiński.
Unia: Fikrt – Vosatko, Bezuška, Adamus, Tabaček, Kowalówka S. – Gabryś, Modrzejewski, Wojtarowicz, Daneček, Budzowski – Popela, Gębczyk, Szewczyk, Piotrowicz, Wanat – Fiedor, Malicki, Paszek
Mecz w Bytomiu miał bardzo niecodzienny przebieg. Nie chodzi o popisy zespołów czy fenomenalne akcje, ale o mgłę, która gęsto spowiła bytomską Stodołę. Bardzo trudno było w takich warunkach cokolwiek zobaczyć, a co dopiero mówić o prawdziwej grze. Jednak zawodnicy obu zespołów zdecydowali się grać i lepiej prezentowali goście. Hokeiści z Opola już po siedmiu minutach prowadzili 2:0. Filip Landsam był zmuszony skapitulować po strzałach Macieja Rompkowskiego i Michaela Cichego. W pierwszej odsłonie więcej goli nie padło, a na kolejne trafienie kibice w Bytomiu musieli czekać do 27. minuty meczu. Tym razem gospodarze trafili do siatki rywali. David Tomecko strzałem z ostrego kąta pokonał Franka Slubowskiego. Gospodarze z jednobramkowej straty cieszyli się zaledwie 28. sekund. Tyle czasu na zdobycie gola potrzebował Szymon Marzec, który lekkim strzałem zaskoczył bramkarza bytomian. Trzeba przyznać, że w normalnych warunkach obaj bramkarze spokojnie poradziliby sobie z tymi strzałami. Jednak w 35. minucie kolejne trafienie, autorstwa Łukasza Krzemienia pozwoliła zmniejszyć stratę gospodarzy do jednego gola. Minutę później sędzia podjął decyzję o przerwaniu meczu ponieważ warunki nie pozwalały na normalną grę. Po 15-minutowej przerwie spotkanie było kontynuowane mimo, ze warunki nie uległy zmianie. Powrót do gry zdecydowanie lepiej wyszedł hokeistom z Opola. W ostatniej minucie dogrywanej drugiej tercji dwukrotnie pokonali bramkarza gospodarzy. Najpierw Szczechura popisał się refleksem i dobił strzał kolegi, później Łymański otrzymał precyzyjne podanie od Dakoty Klechy i ustalił wynik spotkania. Trzecia tercja tym razem nie była poprzedzona wyjazdem na tafle rolby, ale nawet na dobre się nie rozpoczęła, a już została przerwana (44:36). Po kilku minutach pojedynek prawda wznowiono, ale sędzia ostatecznie postanowił zakończyć mecz przed czasem. Ostateczny werdykt co do dalszych losów meczu podejmie Wydział Gier i Dyscypliny PZHL.
Polonia Bytom – Orlik Opole 2:5 (0:2, 2:3, 0:0)* mecz przerwany w 47:26
0:1 Maciej Rompkowski – Branislav Fabry (04:11) 5/4
0:2 Michael Cichy (06:34)
1:2 Dávid Tomečko (26:06)
1:3 Szymon Marzec – Filip Stopiński (26:34)
2:3 Łukasz Krzemień – Filip Uherek (34:04)
2:4 Alex Szczechura – Michael Cichy – Drew George (39:16)
2:5 Jewhen Łymanski – Dakota Klecha – Branislav Fabry (39:52)
Polonia Bytom: Landsman (Zdanowicz – n/g) – Cunik, Działo; Salamon (2), Słodczyk, Przygodzki – Owczarek, Falkenhagen; Dybaś, Frączek, Cgojevs – Denskiewicz, Kulik; Tomečko, Drozd, Demjaniuk (2) – Uherek, Stępień; Kłaczyński, Krzemień, D. Mazur (2). Trener: Dariusz Jędrzejczyk
Orlik Opole: Slubowski (Nobis – n/g) – M. Stopiński, Sznotala; F. Stopiński, Szydło (2), Marzec (2) – Bychawski, Sordon (2); Szczechura, Cichy, George – Kostek, Rompkowski; Klecha, Łymanski, Fabry – Zwierz, Korzeniowski, Gawlik (Dolny, Obrał n/g). Trener: Jacek Szopiński
Sędziowali: Patryk Pyrskała – Artur Hyliński, Rafał Noworyta
Kary: 6 min. – 6 min.
Strzały: 25 – 28
Widzów: 100
W poprzedniej kolejce Cracovia pokonała na swoim lodowisku beniaminka z Sosnowca. W 4 kolejce zmierzyła się z innym zespołem, który w poprzednim sezonie grał w I lidze. Podopieczni Rudolfa Rohacka zawitali do Torunia. Hokeiści z grodu Kopernika grają defensywną taktyką, która pozwalała im walczyć z faworyzowanymi przeciwnikami jak równy z równym. Warto dodać, że do tej pory w bramce torunian świetnie spisywał się Michał Plaskiewicz. W meczu z Cracovią jego miejsce zajął Krzysztof Bojanowski. Już w 3. minucie meczu był zmuszony wyjmować krążek z bramki, po sprytnym uderzeniu z okolic środka tercji Damiana Słabonia. Gola wyrównującego gospodarze zdobyli w 11. minucie gry kiedy akcję całego ataku wykończył Michał Kalinowski, dobijając strzał Daniela Minge. Jeszcze w pierwszej tercji zespół prowadzony przez Rudolfa Rohacka na prowadzenie wyprowadził Svitana, który strzałem przy bliższym słupku zaskoczył Krzysztofa Bojanowskiego. Mało tego zaraz po rozpoczęciu drugiej części gry prowadzenie „Pasów” podwyższył wychodzący z ławki kar Maciej Kruczek, który dobił swój strzał. Niespełna dwie minuty później ten sam zawodnik dołożył kolejnego gola, a w połowie spotkania było już 5:1, dzięki trafieniu Filipa Drzewieckiego, który doskonale zmienił tor lotu krążka uderzonego przez obrońcę. Torunian stać było tylko na jednego gola. Marcin Wiśniewski wjechał do tercji obronnej rywali lewym skrzydłem i z pełnego zamachu uderzył w kierunku bramki Radziszewskiego. Reprezentacyjny bramkarza odbił ten strzał, „guma” trafiła do Mariusza Kuchnickiego, który strzałem z półklepki zaskoczył goalkeepera „Pasów”. Mecz zakończył się wygraną Cracovii 6:2, ponieważ w trzeciej tercji na listę strzelców ponownie wpisał się Drzewiecki. Dzięki temu podopieczni Rudolfa Rohacka awansowali na drugie miejsce w tabeli i mogą spokojnie szykować się do kolejnego meczu.
Nesta Mires Toruń – Comarch Cracovia 2:6 (1:2, 1:3, 0:1)
Bramki:
0:1 – Damian SŁABOŃ – Damian KAPICA (02:24)
1:1 – Michał KALINOWSKI – Daniel MINGE – Sergiej KUKUSHKIN (10:10)
1:2 – Patrik SVITANA – Petr SINAGL – Krystian DZIUBIŃSKI (16:42)
1:3 – Maciej KRUCZEK (21:00)
1:4 – Damian SŁABOŃ – Maciej KRUCZEK – Patryk NOWORYTA (22:22)
1:5 – Filip DRZEWIECKI – Damian KAPICA – Grzegorz PASIUT (29:58)
2:5 – Mariusz KUCHNICKI – Marcin WIŚNIEWSKI (37:36)
2:6 – Filip DRZEWIECKI – Maciej KRUCZEK – Patryk NOWORYTA (48:55)
Nesta Mires Toruń: Krzysztof BOJANOWSKI, Michał PLASKIEWICZ(n/g) – Aleksander ZAKHARENKA, Stanislaw KAMKO, Michał KALINOWSKI, Sergiej KUKUSHKIN (2), Daniel MINGE – Miłosz LIDTKE (2), Piotr HUZARSKI, Jarosław DOŁĘGA, Mariusz KUCHNICKI (4), Jacek DZIĘGIEL – Łukasz PODSIADŁO (2), Yauhen ZHYLINSKI (2), Piotr HUSAK, Piotr WINIARSKI, Marcin WIŚNIEWSKI – Paweł HEYKA, Bartosz SKÓLMOWSKI, Mateusz STRUŻYK, Łukasz CHRZANOWSKI, Bartosz PIENIAK
Comarch Cracovia: Rafał RADZISZEWSKI, Robert KOWALÓWKA(n/g) – Mateusz ROMPKOWSKI (2), Erik SPADY, Petr SINAGL, Krystian DZIUBIŃSKI, Patrik SVITANA – Peter Novajovsky, Patryk WAJDA, Adam DOMOGAŁA, Grzegorz PASIUT, Maciej URBANOWICZ – Patryk NOWORYTA, Maciej KRUCZEK (4), Damian KAPICA, Damian SŁABOŃ, Filip DRZEWIECKI – Bartosz DĄBKOWSKI, Dawid MACIEJEWSKI, Kacper GUZIK, Marek WRÓBEL (2), Karol KISIELEWSKI
Strzały: 17-40
Kary: 12-10
Widzów: 1100
Sędziowali: Tomasz Heltman – Patryk Kasprzyk – Maciej Byczkowski