Kamil Wilczek wystąpił w programie „Po Gwizdku” Sebastiana Staszewskiego. Polski piłkarz grający w Broendby IF przyznał, że dobrze czuje się w Danii, ale pewna sytuacja bardzo mu się nie spodobała.
Polski piłkarz przyznał w programie „Po Gwizdku”, że ogólnie jest zadowolony ze swojej gdy w lidze duńskiej. Nie ukrywał jednak, że pewna sytuacja, do jakiej doszło w klubie Broendby IF bardzo nie przypadła mu do gustu.
Czytaj także: Media: Ibrahimović podpisze kontrakt z Milanem. Będzie kolegą klubowym Piątka!
Czytaj także: Sośnierz dołączył do zespołu ds. LGBT. \"To nie trolling\
Wilczek wspomina, że władze klubu podjęły decyzję o zaangażowaniu klubu w akcję wspierania społeczności LGBT. W ramach akcji, szefostwo Broendby zwróciło się do zawodników, aby podczas meczu wystąpili z opaskami w barwach LGBT. Polski piłkarz przyznał, że nie podobało mu się to.
„W Danii ochrona homoseksualistów jest na poziomie wyższym niż w innych krajach. To jest zauważalne i często starają się narzucić ten ich styl.” – mówi polski piłkarz. „Nie każdemu to odpowiada. Ja nie lubię, jak mi się coś narzuca. Ja mam swoje poglądy. To nie znaczy, że kogoś lubię mniej lub bardziej.” – dodał Wilczek.
Zawodnik przyznał, że wtedy zrobił wyjątek i założył opaskę. „Duńczycy akurat mają to, że jeżeli tego nie wykonasz, to zrobią z ciebie homofoba czy złą osobę. Uważają bowiem, że nie zgadzasz się z ich przekonaniami.” – wyjaśnia Wilczek. „W pewnym momencie właśnie próbowali mi coś narzucić. Nie do końca mi się to podobało. Chodziło o kolorowe opaski (…). Nie mam z tym problemu, ale nie lubię jak ktoś mi to narzuca.” – podsumował polski piłkarz.
Cała rozmowa na kanale Po Gwizdku poniżej.
Źr. dorzeczy.pl