Duchowni powinni surowo przestrzegać obostrzeń, które nakłada na nich państwo. Lekarz Konstanty Szułdrzyński uważa, że w polskie kościoły są „enklawami” i częstokroć nie stosują się do epidemicznych restrykcji. – Trudno powiedzieć, czy proboszcz musi to mówić z ambony, czy może musi napisać – odpowiada rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak.
Ostatnie dni przyniosły kolejne rekordy wykrywanych zakażeń koronawirusem w Polsce. W związku z pogarszającą sytuacją w szpitalach od soboty obowiązują nowe obostrzenia. Rząd zaostrzył m.in. restrykcje dla kościołów.
Od 27 marca do 9 kwietnia obowiązywał będzie nowy limit wiernych w świątyniach: 1 osoba na 20 m kw. przy zachowaniu odległości 1,5 m i zasad bezpieczeństwa (dotąd był to limit 1 osoby na 15 m kw.).
W związku z rozwojem epidemii odbyło się spotkanie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego z przedstawicielami Episkopatu. Hierarchowie mieli zapewnić, że nowe restrykcje będą przestrzegane w polskich świątyniach. – Po stronie władz kościelnych padła deklaracja pilnowania tego reżimu – ogłosił Niedzielski.
Polskie kościoły „enklawami”, w których nie przestrzega się obostrzeń? Jest reakcja rzecznika Episkopatu
Zapewnienia ministra nie przekonały lekarza Konstantego Szułdrzyńskiego. – Tu nikomu nie chodzi o zamykanie kościołów, zwłaszcza na święta – powiedział w programie „Newsroom” WP. Lekarz podkreślił, że duchowni powinni pilnować przestrzegania reżimu sanitarnego w świątyniach.
Niestety, w jego ocenie bywa z tym różnie. – Wydaje się, że istnieje w Polsce pewna enklawa, w której można nie stosować żadnych ograniczeń – ocenił Szułdrzyński.
Do sprawy odniósł się rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak. Duchowny podkreślił, że nad przestrzeganiem obostrzeń będą czuwać przedstawiciele danego kościoła. – Czyli proboszcz albo administrator – zaznaczył.
– Natomiast trudno powiedzieć, czy proboszcz musi to mówić z ambony, czy może musi napisać. Rozwiązania mogą być bardzo różne – dodał ks. Gęsiak.