Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym, historycznie najniższym poziomie (1,5% dla stopy referencyjnej). Decyzja ta zapadła w już częściowo odnowionym składzie − w styczniu Sejm i Senat powołały pięciu nowych członków. Choć proces wymiany składu zakończy się w lutym, kiedy upływa kadencja wybranej przez Sejm Anny Zielińskiej-Głębockiej oraz nominowanych jeszcze przez Prezydenta Kaczyńskiego Adama Glapińskiego i Andrzeja Kaźmierczaka, to decydującą rolę dla polityki pieniężnej najprawdopodobniej odegra dopiero zmiana na fotelu Prezesa NBP, która nastąpi w czerwcu. Na razie bowiem w Radzie nie widać prawdziwych indywidualności.
Czego można spodziewać się po nowej Radzie? Zarówno Konstytucja RP, jak i ustawa o NBP nie nakładają na wybieranych kandydatów szczególnych obostrzeń − mają oni jedynie być osobami wyróżniającymi się wiedzą z zakresu finansów. Z doświadczeń pierwszych trzech kadencji RPP jasno wynika, że wymóg ten rozumiany był przede wszystkim jako posiadanie doktoratu z ekonomii (a czasem z prawa). Jedynie Prezes Sławomir Skrzypek nie legitymował się tym stopniem naukowym, podczas gdy zdecydowana większość dotychczasowych członków RPP mogła pochwalić się tytułami profesorskimi. Ta „akademickość” polskiej RPP wyróżnia ją na tle zagranicznych odpowiedników. W innych krajach znaczący bywa udział osób z doświadczeniem w sektorze prywatnym, w tym finansowym (np. w Australii czy Japonii), administracji publicznej (np. w Szwecji i Radzie Prezesów EBC) czy też osób, których kariera przebiegała głównie wewnątrz banku centralnego (np. w Kanadzie, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych).
Nowi członkowie RPP wpisują się w dotychczasowy trend – wszyscy legitymują się co najmniej stopniem naukowym doktora. Czym się dotąd zajmowali? Grażyna Ancyparowicz specjalizuje się w problematyce Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Z kolei Eryk Łon może pochwalić się habilitacją poświęconą powiązaniom polityki makroekonomicznej Stanów Zjednoczonych z sytuacją na rynkach akcji w innych krajach. Kandydaci wybrani wcześniej przez Senat również wywodzą się ze środowiska akademickiego. Marek Chrzanowski prowadził badania dotyczące zarówno polityki fiskalnej (m.in. budżetu zadaniowego), jak i kryzysu w strefie euro oraz wpływu przekształceń własnościowych na rozwój przedsiębiorczości korporacyjnej. Natomiast Eugeniusz Gatnar jest specjalistą w dziedzinie statystyki i ekonometrii ze znaczącym dorobkiem naukowym w zakresie jakościowego modelowania danych. Wyjątkiem w grupie nowych członków Rady jest Jerzy Kropiwnicki, który równolegle z karierą naukową na Uniwersytecie Łódzkim koncentrował się na działalności publicznej na szczeblu tak rządowym (Minister Pracy i Polityki Socjalnej w rządzie Jana Olszewskiego a później szef Centralnego Urzędu Planowania oraz Rządowego Centrum Studiów Strategicznych), jak i samorządowym (Prezydent Łodzi).
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Można zaryzykować tezę, że RPP IV kadencji rysuje się jako zróżnicowana, a przy tym stojąca na dość wysokim poziomie merytorycznym, choć brakuje jej takich indywidualności jak profesorowie Marek Dąbrowski (I kadencja), Andrzej Sławiński i Andrzej Wojtyna (II kadencja) czy Jerzy Hausner (III kadencja). Warto też zauważyć brak w nowym składzie Rady wybitnych specjalistów w dziedzinie makroekonomii gospodarki otwartej, oraz zagadnień kursów walutowych, stabilności rynków finansowych i polityki makroostrożnościowej. A to właśnie te kwestie w kontekście niekończących się zaburzeń w gospodarce globalnej mogą okazać się kluczowe w najbliższych latach. Oczywiście RPP podejmuje swe decyzje na podstawie materiału dostarczanego przez zaplecze analityczne NBP, które ma wyjątkowo dobrą reputację. Niemniej jednak, aby decyzje podejmowane były odpowiedzialnie i merytorycznie, najwyższe kwalifikacje samych członków Rady nie powinny budzić wątpliwości.
Wreszcie, nie wolno lekceważyć roli samego Prezesa NBP, który przewodnicząc Radzie kieruje przebiegiem dyskusji i poddaje pod głosowanie kolejne wnioski, a jednocześnie posiada głos decydujący w przypadku równego ich podziału w Radzie. Jak dowodzą opublikowane już wyniki głosowań RPP trzeciej kadencji (i w pewnym anegdotycznym wymiarze zapis rozmowy Prezesa Belki z pewnej restauracji), choć Prezes NBP może czasem znajdować się w mniejszości, to jednak jest w stanie wywierać na jej decyzje ogromny wpływ.
Warto też pamiętać, że nominację uzyskali kandydaci zgłoszeni wyłącznie przez PiS. Mając na uwadze znaczenie wizerunku Rady, jak i potencjalne ryzyko wystąpienia tzw. syndromu myślenia grupowego, wydaje się celowe, aby w skład RPP czwartej kadencji weszły również osoby niekojarzone wprost z partią rządzącą. Takich w pełni niezależnych ekspertów najłatwiej będzie powołać Prezydentowi Andrzejowi Dudzie i pozostaje mieć nadzieję, że w swych nominacjach będzie się kierował właśnie troską o stabilność makroekonomiczną i finansową kraju – w szczególności w obliczu niedawnej obniżki ratingu przez S&P oraz obaw dotyczących kondycji systemu finansowego po ewentualnym uchwaleniu ustawy o pomocy „frankowiczom”.
Autor: dr Piotr Stanek – Ekspert CA KJ ds. bankowości i finansów, adiunkt w Katedrze Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie; Doktorat uzyskał w Uniwersytecie Lille
Fot.: pixabay.com