Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rozmowie z rosyjską agencją TASS odniósł się do decyzji Mołdawii, która w nowej strategii obronnej uznała Rosję za jedno z głównych zagrożeń bezpieczeństwa.
Wypowiedź Moskwy miała charakter ostrzegawczy, formułowana ustami Dmitrija Pieskowa, prawej ręki Władimira Putina, jest postrzegana jako sygnał ostrzegawczy skierowany w stronę niewielkiego państwa. – Ten błąd już popełniono przez jedno państwo i nie przyniósł żadnych korzyści – powiedział Pieskow.
Do słów rzecznika Putina odniósł się w programie „Newsroom” WP generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wojskowy zwrócił uwagę, że to kolejny przypadek, gdy Moskwa próbuje wywierać presję na sąsiednie państwa. – Próbowali wpływać na wybory, próbują terroryzować, szantażować, posługują się kłamstwem – powiedział Polko.
Generał przypomniał, że tego typu działania wpisują się w tradycyjny model rosyjskiej polityki. – Nie powinniśmy się dziwić, bo dokładnie tak to wyglądało też w czasie zimnej wojny, gdzie to Rosja pod hasłem pacyfizmu chciała rozbroić Zachód po to, żeby go skuteczniej atakować – powiedział.
Zdaniem byłego szefa BBN, Rosja nie ma dziś realnych możliwości rozpoczęcia kolejnego konfliktu zbrojnego, dlatego ogranicza się do gróźb i prób zastraszenia Mołdawii. – Ale jak się da zastraszyć, to może się uda ten cel osiągnąć – stwierdził.