Rosyjscy inspektorzy sanitarni wystosowali w kierunku polskich firm wiele zarzutów. Wiadomość ta jest zaskakująca, bo we wcześniejszym dokumencie nasze przedsiębiorstwa otrzymywały dobre noty. Czy dzieje się tak przez zaangażowanie Polski na Ukrainie?
Listopadowa wizyta Rosjan przyniosła odebranie praw do eksportu, na terytorium Federacji Rosyjskiej, większości zakładów mleczarskich i mięsnych.
Wydarzenie to skomentował na antenie Polskiego Radia RDC, poseł PSL a przy tym właściciel zakładów mięsnych, Krzysztof Borkowski.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
To zaskakująca wiadomość, bo we wcześniejszym dokumencie, który widniał na stronie internetowej tamtejszych służb weterynaryjnych, oceny były bardzo pozytywne
– mówił parlamentarzysta.
Borkowski powiedział też do czego rosyjskie służby weterynaryjne miały zastrzeżenia. Jedną z tych rzeczy był brak badań na występowanie pleśni i grzybów w mroźniach. Poseł PSL dodał, że takie badania wcześniej nie były wymagane. Innym elementem, który nie podobał się inspektorom było niewłaściwie postawienie pieczątki na tuszy.
Producent twierdzi, że jest to działanie polityczne i ma związek z tym, że Polska zaangażowała się po stronie ukraińskiej opozycji. Według niego, w stosunku do konfliktu na Ukrainie, powinniśmy zachowywać się z większym dystansem.
Nie podsycajmy tego. Pokazujmy jak demokratyczna zmiana władzy odbywała się w Polsce, ale nic na siłę tam nie wprowadzajmy
– apelował poseł.
Parlamentarzysta stwierdził też, że Rosjanie chcą wstrzymać import wieprzowiny z Polski. Pretekstem do tego ma być afrykański pomór świń na Litwie i utworzenie w Polsce strefy buforowej. Krzysztof Borkowski uważa, że nie możemy się na to zgodzić.
źródło: dziennik.pl
fot. Wikimedia Commons