Rosyjska dziennikarka Marina Owsiannikowa opublikowała nagranie, na którym pokazuje nadajnik dla osoby pozostającej w areszcie domowym. Areszt domowy to kara, jaką na nią nałożono za krytykę agresji na Ukrainę. Teraz kobieta uciekła i ukrywa się przed rosyjskimi władzami.
O Owsiannikowej zrobiło się głośno w połowie lipca, gdy w centrum Moskwy urządziła jednoosobową demonstrację. Stała z plakatem ukazującym zabite dzieci na Ukrainie. „Ile jeszcze dzieci musi zginąć, żebyście przestali?” – brzmiał napis na tabliczce. Dwa dni później rosyjska dziennikarka została zatrzymana i nałożono na nią areszt domowy.
W środę miało się odbyć posiedzenie sądu w przedmiocie zmiany środka zapobiegawczego, ale Owsiannikowa nie pojawiła się na sali rozpraw. Jak się okazuje, zbiegła z aresztu domowego i się ukrywa. Rosyjska dziennikarka opublikowała za to nagranie w mediach społecznościowych, w którym wygłosiła swoje przesłanie. Oświadczyła, że jest niewinna, zatem „sama się zwalnia” z aresztu domowego.
Czytaj także: Rosyjscy weterani mają dość Putina. Nazywają go „idiotą”
„’Szczęście całego świata nie jest warte najmniejszej łzy na policzku dziecka’. Chcę, by ten przejmujący cytat z Dostojewskiego wybrzmiał dziś w murach sądu. Może w kimś obudzi on sumienie – czy to w sędzim, czy w prokuratorze – i przestaną nazywać dzieci zabite na Ukrainie „fejkami”, a mnie prześladować za to, że powiedziałam prawdę (…) Informacja o liczbie ofiar jest jawna. Znajduje się na niezakazanej w Rosji stronie internetowej ONZ, której pełnoprawnym członkiem Rosja jest do tej pory” – napisała rosyjska dziennikarka w oświadczeniu.
Owsiannikowa opublikowała też nagranie, na którym zademonstrowała nałożony na jej nogę nadajnik przeznaczony dla osób w areszcie domowym. Nazwała Putina „sprawcą ludobójstwa narodu ukraińskiego i masowej śmierci męskiej ludności Rosji – i to jego należy izolować od społeczeństwa”.
Źr. RMF FM; telegram