Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nagranie, na którym rosyjski jeniec przyznaje, że rosyjskie wojsko „nikogo nie wyzwala” na Ukrainie. Opisał również dramat załogi krążownika Moskwa, bo brał udział w akcji ratunkowej.
W połowie kwietnia żołnierz brał udział w misji ratunkowej na krążowniku Moskwa, zatopionym przez ukraińskie siły na wodach Morza Czarnego. To był duży sukces wojsk ukraińskich. Później Rosjanin otrzymał do wybory dwie możliwości. Albo będzie kontynuował służbę na morzu, albo dołączy do piechoty.
Rosyjski jeniec przyznaje, że wybrał tę drugą możliwość. Następnie przeszedł szkolenie prowadzone przez najemników z grupy Wagnera, a później trafił na front w Donbasie.
Czytaj także: Potężny pożar w Moskwie! Służby mówią o podpaleniu [WIDEO]
„Na krążowniku Moskwa było dużo trupów, a cała misja ratunkowa przedstawiała bardzo smutny obraz. Okręt przepadł, zatonął, nie dało się go odholować. Napatrzyłem się na to, co działo się na pokładzie Moskwy, dlatego nie chciałem więcej widzieć, jak umiera się na środku morza. To przerażające. Odmówiłem” – mówi rosyjski jeniec.
Jednak jego losy w piechocie wcale nie potoczyły się lepiej. W starciu pod Wołnowachą jego oddział wpadł w zasadzkę. Z 30 ludzi życie zachowało jedynie 3. „Lała się ze mnie krew. Pierwszej pomocy udzielili mi ukraińscy wojskowi, bo nas nawet tego nie nauczono” – opowiada rosyjski jeniec.
Źr. Polsat News