Jesteśmy w fazie spadków liczby zakażeń koronawirusem w ramach 4 fali; w połowie stycznia dzienna liczba zakażeń w ujęciu średniej siedmiodniowej będzie wynosiła ok. 5-6 tysięcy — powiedział PAP dr Franciszek Rakowski z ICM UW. Dodał, że wyraźne wzrosty związane z wariantem Omikron będą obserwowane w połowie lutego.
Nad prognozami przebiegu epidemii w Polsce pracuje m.in. zespół ekspertów z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego pod kierunkiem dr. Franciszka Rakowskiego z Zespołu Modelu Epidemiologicznego.
„Obecnie średnia dzienna z ostatniego tygodnia wynosi ok. 18300 przypadków. Za ok. 10 dni, czyli na początku stycznia, będzie to poniżej 15 tysięcy. W połowie stycznia zejdziemy do 5-6 tysięcy” – wskazał dr Rakowski. Przyznał, że prognoza jego grupy wobec czwartej fali zakażeń, ostatnio korygowana na początku listopada, była bardzo dokładna i sprawdziła się.
„Przewidzieliśmy moment szczytu na początku grudnia i późniejsze spadki. Przewidzieliśmy też osiągnięcia zbiorowej odporności wobec dotychczasowych wariantów SARS-COV-2 z uwzględnieniem delty. Obecnie ta odporność jest na poziomie 86-87 procent. I to byłby koniec pandemii. Niestety Omikron jest już w Polsce. Pytanie dziś nie brzmi już, czy będzie on przełamywał tę odporność poszczepienną i po przechorowaniu, bo wiemy, że będzie, ale na ile będzie zjadliwy. To pytanie jest bardzo istotne w związku z ryzykiem hospitalizacji oraz zgonów” – powiedział PAP ekspert.
W połowie stycznia w polskich szpitalach będzie poniżej 13 tysięcy hospitalizowanych z powodu COVID-19. Obecnie jest ich 23 tysiące. Liczba ta będzie przez najbliższe tygodnie spadała, więc ewentualny start kolejnej fali zakażeń, a co za tym idzie – 2-3 tygodnie później – hospitalizacji będzie z niższego poziomu.
Grupa dr Rakowskiego czeka cały czas na szereg danych ze świata ws. zjadliwości Omikrona. Za ok. 7-10 dni prognozy matematyków wobec kolejnej fali zakażeń powinny być zdecydowanie bardziej precyzyjne.
„Oczywiście, bierzemy pod uwagę, że w Polsce wiele osób chorowało jesienią albo choruje nadal i ich przeciwciała będą +świeże+. Jesteśmy w tym zakresie w lepszej sytuacji niż Wielka Brytania, gdzie ostatnia duża fala zakażeń była wcześniej niż w Polsce. Ważne jest także to, czy Polscy będą chcieli się testować w obliczu kolejnej fali. To będzie wprost związane ze zjadliwością wirusa. Jeżeli osób objawowych będzie dużo, to i zleceń na testy z POZ będzie dużo. Jeżeli natomiast zjadliwość byłaby mniejsza, to wiele osób w ogóle na testy nie trafi. Już w czasie obecnej fali stosunek wykrytych zakażeń do realnych szacujemy na 1 do 8” – ocenił.
Podkreślił, że obowiązujące od 15 grudnia restrykcje nie wpływają znacząco na spadki zakażeń IV fali.
„One i tak spadają i tu wpływ restrykcji jest niewielki. Te obostrzenia dają nam jednak więcej czasu na przygotowanie się do fali zakażeń spowodowanej wariantem Omikron. Działają niejako spowalniająco. Przerwa w nauczaniu, która potrwa 3 tygodnie, także spowoduje mniejsze ryzyko rozprzestrzeniania się tego wariantu w środowisku. Czekają nas więc w najbliższych tygodniach wyraźne spadki liczby zakażeń. W Sylwestra świętując początek nowego roku moglibyśmy jednocześnie otwierać szampana i cieszyć się z końca pandemii. Omikron sprawia, że tak nie będzie, niestety” – dodał ekspert.
Nadzieją są niektóre płynące ze świata informacje, które mówią o mniejszej zjadliwości nowego wariantu SARS-CoV-2. Niestety pojawiają się także informacje o podobnej zjadliwości jak w przypadku Delty. Nie sposób w tej chwili – zdaniem dr Rakowskiego – jednoznacznie odnieść się do tej kwestii. Trzeba po prostu poczekać. (PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Tomasz Więcławski