22 września Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał wyrok przeciwko trzem mieszkańcom Lublina, którzy zostali przez prokuraturę oskarżeni że podczas meczu Polska-Ukraina w rugby w maju 2015 r. wywiesili transparent z napisem „Lwów odzyskamy – banderowców ubijemy” Zdaniem oskarżyciela treść transparentów stała w kolizji prawnej z art. 256 ust 1 kodeksu karnego. Dwóch oskarżonych otrzymało wyrok 9 miesięcy ograniczenia wolności a trzeci 6 miesięcy. Wykonanie wyroku zostało zawieszone, w tym czasie będą musieli co miesiąc zaliczyć 20 godzin prac społecznych oraz zapłacić po 200 zł grzywny. Treść cytowanego przepisu brzmi „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”
Absurdalność samego postawienia zarzutu polega na tym, iż oskarżeni swojego przesłania nie kierowali pod adresem konkretnej grupy narodowej („Ukraińców”), ani wyznaniowej („grekokatolicy”, „prawosławni), lecz ideologicznej i politycznej (banderowcy).
W tym także kierunku szła linia obrony, argumentując, iż banderowcy nie są kategorią narodową, lecz ideowo-polityczną odwołującą się do tradycji Ukraińskiej Powstańczej Armii, która przeprowadziła zaplanowane i dokonane ze szczególnym bestialstwem ludobójstwo na Polakach oraz obywatelach RP innych narodowości w tym Żydów, Tatarów, Ormian, Czechów, a także sami Ukraińcy, którzy odważyli się pomagać swoim sąsiadom na Wołyniu, Galicji Wschodniej i Lubelszczyźnie. Natomiast odnosząc się do pierwszej części transparentu oskarżeni tłumaczyli iż ich celem było kultywowanie pamięci o polskiej historii Lwowa. W uzasadnieniu wyroku sędzia orzekający stwierdził; upamiętnianie dotyczy przeszłości, a zwrot „ubijemy” dotyczy przyszłych zamiarów.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Skład sędziowski całkowicie pominął pewnie kontekst kulturowy a wydany przez Sąd Rejonowy w Lublinie wyrok może wywołać bardzo niebezpieczne precedensy. Po takiej interpretacji art. 256 kodeksu karnego zastosowanej przez SR w Lublinie, może dojść do procesów za wznoszenie popularnych na manifestacjach haseł jak „raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę”, „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. Można także mieć obawy, iż w przyszłości wypominanie Niemcom zbrodni wojennych III Rzeszy a Rosjanom ZSRR może narazić na oskarżenia „nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych”.
Skandalicznym jest także fakt, iż polskie sądy i prokuratury bardzo ulgowo traktuje obywateli Ukrainy, którzy na terytorium Polski propagują ideologie nazistowską odwołując się do tradycji nie tylko UPA ale też SS „Galizien”, zamieszczają na profilach społecznościowych zdjęcia przed niemieckimi obozami koncentracyjnych, w koszulkach i z tatuażami z symboliką SS, napisami jak „Auschwitz death brigaden”, zakładają w Polsce komórki neonazistowskiej organizacji Misanthorpic Division. Według danych opublikowanych przez Powiernictwo Kresowe dotyczących postępowań wobec propagowania przez Ukraińców zbrodniczej ideologii banderowskiej i znieważających na tym tle polskie symbole narodowe i miejsca pamięci (by przypomnieć tylko kilkakrotne bulwersujące zachowania młodych Ukraińców w muzeum byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku) obecnie pozostają w toku 2 postępowania przygotowawcze przeciwko obywatelom Ukrainy. Natomiast w ciągu ostatnich 3 lat odmówiono wszczęcia postępowania w 6 tego typu sprawach, zaś umorzono postępowanie przygotowawcze w 7 sprawach. Mimo zapowiedzi, że polscy śledczy poproszą ukraińskich odpowiedników o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu i tożsamości sprawców ściganych czynów (jak w przypadku Vlada Kuchera, pokazującego „fucka” w stronę pomnika ku czci pomordowanych na Majdanku) – nie występowano o pomoc prawną do zagranicznych prokuratur.
Należy przypuszczać, iż lubelski sąd kierował się sympatiami geopolitycznymi dwóch największych partii zasiadających w polskim parlamencie. W przypadku obecnego jak i wcześniejszych współtworzonych przez Platformę Obywatelską rządów panuje jak to celnie określił Rafał Ziemkiewicz „dopieszczanie Ukrainy”, gdzie w imię dobrych relacji sąsiedzkich ze strony polskiej dyplomacji jest zamiatanie pod dywan prawdy o dokonanym przez UPA ludobójstwie, oraz innych zbrodniach formacji ukraińskich szowinistów na Polakach podczas II wojny światowej. Polskie elity polityczne milczą już nie tylko gdy formacje ukraińskich szowinistów (np. Svoboda, Prawy Sektor) ale także oficjalne czynniki rządowe Ukrainy publikują mapy „wielkiej Ukrainy” z Przemyślem i Chełmem jako ukraińskimi miastami, co wpisuje się w jedno z banderowski haseł „Lachy za San”. Należy jasno podkreślić iż taka bezduszna postawa rządzących wywołuje naturalne oddolne społeczne protesty, czego przykładem było wywieszenie transparentu na lubelskim stadionie podczas meczu reprezentacji Polski i Ukrainy.
Trzeba także podkreślić iż unikanie jednoznacznych stwierdzeń fałszujących obraz rzeczywistości, czego dowodem jest zastępowanie słowa „ludobójstwo” infantylnymi konstrukcjami słownych i myślowych jak „czystkach o znamionach ludobójstwa”, nie będzie służyć prawdziwemu pojednaniu pomiędzy naszymi narodami. Jedynie może to potęgować stan nieufności, wzajemnej niechęci oraz wzbudzać nastroje pogardy i wyższości wśród ideowych spadkobierców sprawców, których na Ukrainie jest bardzo dużo. Jeśli prawda nadal będzie poświęcona interesom dzisiejszej polityki, będzie tylko wzrastało przeświadczenie o zdradzie i opuszczeniu ze strony własnego Państwa wśród ofiar i ich potomków.
Maurycjusz Wolski