W jednej z rzek w Alabamie w USA natrafiono na zatopiony samochód. Okazuje się, że auto przeleżało tam kilkadziesiąt lat. W środku znaleziono ludzkie kości i portfel wskazujący na tożsamość ofiary. Tym sposobem wyjaśniono zagadkę tajemniczego zaginięcia sprzed 45 lat.
Kyle Clinkscales, student uniwersytetu Auburn był ostatni raz widziany 27 stycznia 1976 roku. Opuszczał dom rodzinny w LaGrange w Georgii, udając się swoim Fordem Pinto do kampusu. Droga, jaką miał do przebycia wynosiła 72 km. Młody mężczyzna nigdy tam jednak nie dotarł. Zaginął zarówno on, jak i jego samochód.
Czytaj także: Ministerstwo Zdrowia wprowadza ograniczenia dotyczące amantadyny
Przez całe dziesięciolecia śledczy sprawdzili setki śladów. Nigdy nie dokonano jednak żadnego przełomu, a sprawa pozostawała owiana tajemnicą aż do teraz. W tym tygodniu ktoś zadzwonił na numer alarmowy, informując, że w rzece przy drodze nr 83 leży samochód.
Pojazd wyciągnięto z rzeki. Okazał się nim biały Ford Pinto. Sprawdzono w systemie tablice rejestracyjne i w ten sposób wyszło na jaw, że samochód był zarejestrowany na nazwisko zaginionego przed 45 laty studenta.
Po tak długim okresie, karoserię niemal w całości pokryła rdza. W środku natrafiono jednak na ludzkie kości, a także portfel, a w nim karty kredytowe i dowód osobisty Kyle’a Clinkscalesa. Szczątki będą przebadane, ale śledczy są pewni, że należą one do zaginionego studenta.
Czytaj także: Hiszpanie z nakazem szczepień i testów. Pracownicy składają pozwy
Matka zaginionego zmarła na początku tego roku, ojciec w 2007. Rodzice nigdy nie dowiedzieli się, co spotkało ich jedynego syna.
Źr. RMF FM