Od pewnego czasu głośno mówi się o problemach finansowych, z jakimi boryka się „Agora”. W celu utrzymania się na rynku, podjęto decyzje o cięciach, które najbardziej uderzają w „Gazetę Wyborczą”. Zwalnia się m.in. wieloletnich dziennikarzy. Co ciekawe, w tym czasie „Wyborcza” zaprasza do współpracy nowe twarze.
Według informacji portalu wirtualnemedia.pl, „Agora”, po porozumieniu ze związkami zawodowymi, ma zlikwidować 135 etatów do końca roku. Najbardziej mają one dotknąć „Gazetę Wyborczą”. Przypomnijmy, ze już wcześniej zredukowano liczbę wydań regionalnych oraz zdecydowano się na podniesienie cen poszczególnych magazynów.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Wśród dziennikarzy, którzy stracili etat w „GW” jest Iza Michalewicz. O jej sprawie pisaliśmy tutaj. Przypomnijmy, że jej teksty pojawiały się przede wszystkim w „Dużym Formacie”. Z „GW” związana była od 6 lal. Przyczyną utraty etatu są oczywiście względy ekonomiczne.
Co ciekawe, w tym samym czasie do „Wyborczej” trafił związany wcześniej z radiową „Trójką” Michał Nogaś. Jak informuje portal wirtualnemedia.pl, będzie on prowadził głównie programy kulturalne w serwisie internetowym. Czy zatem „Agora” ma aż takie problemy finansowe? Na to zwrócili uwagę m.in. komentujący wpis serwisu wirtualnemedia.pl, w którym, była mowa o przejściu dziennikarza do „GW”
Od sierpnia felietonistką „Wyborczej” jest także wzbudzają liczne kontrowersje dziennikarka „Superstacji” – Eliza Michalik. Czy nie jest więc dziwne, że gazeta, która ma problemy finansowe i likwiduje etaty swoich wieloletnich pracowników, zaprasza do współpracy nowych dziennikarzy?
To na szczęście nie jest mój problem, ale oczywiście nikomu likwidacji etatu nie życzę. Swoją drogą, warto zwrócić uwagę na fakt, że w opinii wielu osób (zwłaszcza związanych z „GW”) odpowiedzialny złą kondycję „Agory” jest rząd, Bo niszczy nieprzychylne mu media. Inni natomiast uważają, że „GW” oderwano od państwowych pieniędzy i widać tego efekty. Jest to sprawa ciekawa i wymaga chyba głębszej refleksji specjalistów z tej branży. Nie jest tajemnicą, że „Wyborcza” ma o wiele mniejsze wpływy z reklam. Warto jednak przyjrzeć się np. analizie portalu wirtualnemedia.pl na ten temat, według której tendencja spadkowa widoczna jest od 2008 roku. Również w przypadku sprzedaży jest podobnie (choć jest ona mniejsza). Przeczytają ją Państwo tutaj.
Przypomnijmy także, w sobotę 29 października Towarzystwo Dziennikarskie, którego prezesem jest Seweryn Blumsztajn, wydało specjalne oświadczenie pt. Brońmy wolności słowa, w którym możemy przeczytać:
Władze dławią też wolność mediów prywatnych, odcinając je od rynku reklamowego. Niezależne od władzy gazety i tygodniki zostały pozbawione ogłoszeń od spółek skarbu państwa. Wiele państwowych instytucji wycofało też prenumeraty krytycznych wobec PiS gazet i czasopism. „Gazeta Wyborcza”, „Newsweek” i „Polityka” są usuwane z widocznych miejsc na stacjach benzynowych państwowego „Orlenu” i w innych punktach sprzedaży.
Cała treść oświadczenia dostępna jest tutaj.
Nie nazwałbym tego jakimś specjalnym dławieniem wolności słowa, a po prostu odcięciem od państwowych środków i może zmuszeniem do zmian w dotychczasowym zarządzaniu spółką. Choć w jakimś sensie mamy z tym problem. Osobiście uważam, że powinno się ograniczyć wspieranie różnych tytułów państwowymi pieniędzmi. I mam tutaj na myśli wszystkie wydawnictwa. Czy to będzie „Gazeta Wyborcza„, „Gazeta Polska Codzienna„, „Do Rzeczy„, „Newsweek„, „wSieci„, „Polityka” i pozostałe – niech walczą o czytelnika na rynku, a nie czekają na państwowe ogłoszenia, reklamy i inne zlecenia. Dlatego nie podoba mi się, że miejsce poprzednich mediów zajmują inne, bliższe obecnej władze. Wymieniać ich nie będę, bo myślę, że Państwo doskonale wiecie o które mi chodzi. Bo zasada „wy mieliście, teraz mamy my” nie powinna mieć tutaj miejsca.
Źródło: wirtualnemedia.pl/Facebook.com
Fot. Jarosław Szeler/wMeritum.pl