Coraz głośniej słychać o powrotach słynnych polskich marek, które nie przeżyły transformacji ustrojowej. Romet, Junak, Syrena czy Ursus z różnym efektem wróciły do łask. Świdnik chce by ich kultowa WSK wróciła na polskie szosy. Czy uda się wskrzesić słynne motocykle?
„Zemsta dzielnicowego”, „czarna śmierć” czy „Wiejski Sprzęt Kaskaderski” to określenia słynnych motocykli WSK. Produkowała je Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku w latach 1955-1985. Przez 30 lat z taśmy zjechało ponad 1,6 miliona egzemplarzy. Niestety był to ostatni polski motocykl. Mimo ponad 30 lat niebytu marka ma nadal wielu wiernych i oddanych miłośników. Widać to na przykładzie corocznych zlotów fanów i użytkowników tych maszyn, które co rok odbywają się w Świdniku. Od 13 maja 2010 roku utworzono tam muzeum tych motocykli, a Motostrefa WSK chodzi w skład Strefy Historii w Świdniku.
Tymczasem, jak pisał Dziennik Wschodni, grupa miłośników marki WSK od kilku lat marzy o reaktywacji ich ulubionych maszyn. Skontaktowali się z ratuszem w Świdniku, a wspólne działania zaowocowały powstaniem koncepcji motocykla. Ratusz, jak zaznaczył wiceburmistrz Pan Michał Piotrowicz, miał za zadanie skojarzenie tych ludzi z firmami oraz stworzenie przyjaznej atmosfery, co chyba się udało skoro jest już koncepcja nowej Wueski. Na razie jest ona objęta tajemnicą. Cytowany przez gazetę Artur Lis zwrócił uwagę, że nowy motocykl nie wygra konkurencji z maszynami o dużej pojemności, ale w segmencie tych o pojemności 125-250 ccm ma spore szanse na powodzenie, zwłaszcza wśród rozpoczynających przygodę z motocyklami, szczególnie, że sprzedaż motocykli rośnie.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jak poinformował Dziennik Wschodni trwają poszukiwania potencjalnej lokalizacji zakładu produkującego nowe WSK. Jak zaznaczył wiceburmistrz Świdnika nie będą to zakłady PZL-Świdnik, gdyż są one skoncentrowane na produkcji lotniczej. W grę wchodzą więc inne lokalizacje. Na pewno będzie to Lubelszczyzna.
Najważniejsze to wyszukać inwestora/inwestorów, którzy wyłożą środki na powstanie całej linii produkcyjnej, by nie polegać na częściach z importu np. CHRLD. Inaczej cały wysiłek nie będzie miał sensu.
Mamy nadzieje, że inicjatywa reaktywacji tak kultowej marki polskich motocykli przyniesie realne efekty, a nie tylko szumne zapowiedzi i deklaracje. Na pewno będziemy się przyglądać sytuacji i od razu poinformujemy o dalszych rezultatach tej inicjatywy.
Żr:. dziennikwschodni.pl
Fot:. historia.swidnik.pl
Czytaj również: Erdogan: Przedłużymy stan wyjątkowy o kolejne trzy miesiące