Dziennikarka TVN24 Małgorzata Goślińska przekazała informacje ws. sytuacji dotyczącej zmarłego Kamilka. Kobieta twierdzi, że istniała ogromna szansa na uratowanie chłopca.
8-letni Kamilek zmarł w poniedziałek 8 maja. Chłopiec był wcześniej katowany przez swojego ojczyma Dawida B., w konsekwencji trafił do szpitala w Katowicach. Lekarze podjęli próbę uratowania Kamilka, jednak ostatecznie chłopiec odszedł.
Cała Polska opłakuje chłopca, na jaw wychodzą także nowe fakty dotyczące realiów, w jakich zmuszone było funkcjonować dziecko. Materiał na ten temat przygotowała telewizja TVN24.
Dziennikarka medium, Małgorzata Goślińska, wypowiedziała na antenie ważne słowa. W obliczu informacji, jakie pozyskała kobieta przyznała, że istniała „ogromna szansa, aby uratować” katowane dziecko.
Kamilka można było uratować?
– 30 marca, dzień po skatowaniu ośmioletniego Kamila, do drzwi mieszkania zapukało dwóch pracowników socjalnych. Jeżeli służby by ze sobą współpracowały, to ten chłopiec 30 marca powinien być z tego mieszkania wyciągnięty – powiedziała na antenie TVN24 dziennikarka Małgorzata Goślińska, dodając, że nie wiadomo jak wizyta pracowników się zakończyła.
Goślińska uważa, że w momencie, gdy matka przekazała szkole informację, że Kamilek oblał się herbatą, można było interweniować. Jej zdaniem, nastąpiłoby to gdyby pracownicy socjalni współpracowali z placówką. Mogliby zweryfikować czy matka faktycznie udała się do lekarza z synem.
– To był bardzo ważny moment dla Kamila. On nie był w żaden sposób opatrzony po tym, jak został skatowany. W rany wdało się zakażenie, obejmowało coraz większą część organizmu. W tym momencie była jeszcze ogromna szansa, żeby to dziecko uratować. Nie wiemy, co tam się podziało 30 marca. To jest jeden z momentów, które pokazują, że służby słabo ze sobą współpracują – powiedziała Goślińska.