102. edycja Wielkiej Pętli przeszła do historii. Przez 23 dni kolarze dostarczali kibicom ogromnych emocji. Zwycięzca wyścigu, Chris Froome, na pokonanie ponad 3300 km potrzebował niespełna 85 godzin. Co zapamiętamy z tegorocznej edycji Tour de France? Zapraszamy do lektury alfabetu Wielkiej Pętli.
A – Alberto Contador
Hiszpan na tegoroczny sezon postawił sobie jeden cel: wygrać Giro d’Italia i Tour de France. O ile pierwszy warunek Contador wypełnił pod koniec maja, o tyle drugi okazał się niemożliwy do spełnienia. Zwycięzca wyścigu dookoła Włoch nie był tak mocny jak w czasie majowej rywalizacji. Jego główni rywale mieli przejechane znacznie mniej dni wyścigowych. Skutki Giro były doskonale widoczne u Contadora. Sam Hiszpan decyzji nie żałuje i nie może już doczekać się przyszłorocznego startu.
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
B – Romain Bardet
Najlepszy z Francuzów. Mimo słabego początku kolarz AG2R ambitnie walczył o etapowe zwycięstwo. Sztuka ta udała się dopiero na 18. etapie. Bardet wygrał po pięknej, solowej akcji i objął nawet prowadzenie w klasyfikacji górskiej. Młody Francuz nie zdobył ostatecznie koszulki w czerwone grochy, ale zdobył uznanie jury i został wybrany najwaleczniejszym kolarzem wyścigu. Oprócz Bardeta, zwycięstwa etapowe odnieśli Alexis Vuillermoz oraz Thibaut Pinot.
C – Stephen Cummings
Autor najpiękniejszego finiszu tegorocznego wyścigu. Gdy Bardet z Pinot „czarowali się” na ostatnim kilometrze 14. etapu, Brytyjczyk wyskoczył zza ich pleców i na pełnej szybkości minął skonfundowanych Francuzów. Zwycięstwo Cummingsa było pierwszym zwycięstwem etapowym dla afrykańskiej ekipy MTN Qhubeka. Co ciekawe, triumf Brytyjczyka przypadł w dzień Nelsona Mandeli. Przypadeg?
D – doping
Ostatnie dwie edycje francuskiego wyścigu były „czyste”. Ostatnim szprycującym się kolarzem był Franck Schleck. Niestety, na dwóch edycjach seria się zatrzymała. W tym roku z niedozwolonego wspomagania skorzystał 38-letni Luca Paolini. W próbce kolarza, pobranej po siódmym etapie, wykryto obecność kokainy. Jeśli kolarz Katushy nie udowodni, że złamanie prawa było nieumyślne, czteroletnia dyskwalifikacja może oznaczać koniec kariery.
E – Erytrea
W tegorocznym wyścigu w barwach MTN Qhubeka wystartowało dwóch kolarzy z Erytrei. Największą gwiazdą okazał się Daniel Teklehaimanot. Młody zawodnik chętnie zabierał się w ucieczki, a po jednej z eskapad objął przodownictwo w klasyfikacji górskiej, przechodząc automatycznie do historii wyścigu.
F – Chris Froome
Ten tour należał do niego i całej ekipy Sky. Losy żółtej koszulki rozstrzygnął na pierwszym górskim etapie w Pirenejach, by później spokojnie kontrolować sytuację. Wyścig wygrał zasłużenie, a w osiągnięciu celu nie przeszkodziła mu nagonka ze strony francuskich mediów i kibiców. Drużyna zbudowana wokół Brytyjczyka wspierała swojego lidera przez cały wyścig. Nie ma wątpliwości, że Team Sky był najsilniejszą ekipą Wielkiej Pętli. Taktyka nakreślona przez kierownictwo zespołu okazała się strzałem w dziesiątkę. To drugie zwycięstwo Froome’a, a trzecie kolarza Sky w Tour de France, w ostatnich czterech latach.
G – Tejay van Garderen
Amerykanin był bez wątpienia rewelacją wyścigu. Gdyby nie choroba, której nabawił się na początku trzeciego tygodnia rywalizacji, to mógł walczyć o podium. Niestety, van Garderen musiał wycofać się z wyścigu i odłożyć marzenia o sukcesie na przyszły sezon. Mimo wszystko, kolarzowi BMC należą się ogromne brawa za postawę w pierwszych dwóch tygodniach rywalizacji.
I – idioci przy trasie
W tym roku kibice kolarstwa przeszli samych siebie. Niestety, ich zachowanie nie było godne naśladowania. Nie mówię tu o tych, którzy fantastycznie dopingowali kolarzy na trasie. Mam na myśli tych, którzy atakowali Froome’a i jego pomocników. Oblewanie moczem, ciosy w brzuch, opluwanie, wykrzykiwanie „doping! doping!” nijak wpisuje się w atmosferę trzytygodniowego święta. Niestety duży w tym udział francuskich dziennikarzy, którzy usilnie wmawiali rodakom, że Chris Froome nie ściga się fair. Efekt tej nagonki możecie zobaczyć w poniższym wideo.
K – kontuzje i kraksy
Tegoroczny Tour de France nie ukończyło 38. kolarzy. Wielu z nich musiało wycofać się na skutek kraks, które miały miejsce w pierwszym tygodniu wyścigu. W taki sposób z Wielką Pętlą pożegnali się Fabian Cancellara czy Tony Martin, którym upadki zabrały przodownictwo w wyścigu.
L – Lance Armstrong
Najbardziej znienawidzony człowiek w kolarskim światku. Wydawało się, że największy oszust w historii światowego sportu jest ostatnią osobą, która mogła pojawić się na trasie tegorocznej Wielkiej Pętli. Nic bardziej mylnego. Na zaproszenie byłego piłkarza, Geoffa Thomasa, Armstrong przejechał trasę 13. i 14. etapu. Wszystko po to, by wesprzeć chorych na białaczkę. Pomimo szczytnego celu obecność Amerykanina we Francji została źle odebrana przez władze UCI i samych kibiców. Thomasowi udało się jednak osiągnąć cel – o całej akcji zrobiło się bardzo głośno.
M – Rafał Majka
Zwycięzca klasyfikacji górskiej Tour de France 2014 nie zawiódł również w tym roku. Głównym zadaniem Polaka było wspieranie Alberto Contadora, co wychodziło kolarzowi z Zegartowic znakomicie. Szkoda tylko, że Hiszpan nie był w optymalnej formie i nie mógł wykorzystać pracy Majki w 100%. Rafał dostał od zespołu wolną rękę na 11. etapie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Majka uciekał samotnie 50 km, wygrywając po drodze premię górską na legendarnym Tourmalet. To trzecie zwycięstwo Polaka w Tour de France. Już pod koniec sierpnia będziemy mogli kibicować Rafałowi w walce o zwycięstwo w Vuelta Espana.
N – Vincenzo Nibali
„Rekin z Mesyny” przeżywał niemałe trudności na początku wyścigu. Forma stabilizowała się wraz z rozwojem wyścigu, a szczyt przypadł na trzeci tydzień rywalizacji. Nibali wygrał 19. etap i odrobił cenne minuty do najgroźniejszych rywali. Ubiegłoroczny triumfator Wielkiej Pętli zaznaczył swoją obecność w wyścigu, który zakończył na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej.
O – Orica GreenEdge
Najbardziej poobijana ekipa Tour de France. Już w pierwszym tygodniu wyścigu australijska drużyna straciła trójkę zawodników. Czwarty Michael Matthews, mimo poważnych obrażeń, kontynuował ściganie. Postawa Australijczyka została zauważona przez jury wyścigu, które uznało go najwaleczniejszym kolarzem piątego etapu. Matthews ostatecznie ukończył Wielką Pętlę.
Q – Nairo Quintana
Zwycięzca klasyfikacji młodzieżowej po raz kolejny udowodnił, że drzemie w nim ogromny potencjał. Zwycięzca Giro d’Italia 2014 był jedynym kolarzem, który nawiązał walkę z Chrisem Froomem. Do pełni szczęścia zabrakło nieco ponad minuty. Quintana po raz drugi w karierze ukończył Wielką Pętlę na drugim miejscu. W 2013 roku Kolumbijczyk przegrał tylko z… Chrisem Froomem.
P – Polacy
Pomimo odległych miejsc w klasyfikacji generalnej można powiedzieć, że to był bardzo dobry tour w wykonaniu Polaków. Każdy z naszych reprezentantów (Majka, Kwiatkowski, Gołaś, Huzarski) był aktywny i przynajmniej raz zabierał się w etapową ucieczkę. Na wielkie słowa uznania zasługuje nasz mistrz świata, który mimo nie najlepszej dyspozycji, jechał bardzo ambitnie, wspierając kolegów z drużyny. Bartosz Huzarski natomiast, poprzez meldunki etapowe zamieszczane wieczorami na Facebooku, przedstawiał kibicom codzienne zmagania z perspektywy kolarza. Brawa należą się też Michałowi Gołasiowi, który ukończył wyścig mimo problemów zdrowotnych.
R – Joaquim Rodriguez
Zwycięzca dwóch etapów po raz kolejny potwierdził, że należy do ścisłej światowej czołówki. Polskim kibicom może kojarzyć się jako ten, który odebrał Michałowi Kwiatkowskiemu szansę na etapowe zwycięstwo. ”Purito” ukończył tour na 29. miejscu. Przez trzy etapy nosił też koszulkę najlepszego górala wyścigu.
S – sprinterzy
Rywalizację sprinterów zdominował jeden kolarz – Andre Greipel. Niemiec wygrał cztery etapy i wyrównał rekord swojego rodaka, Marcela Kittela. Greipel nie miał sobie równych na 2,5 i 15. etapie. Wisienką na torcie okazał się triumf na Polach Elizejskich. Mimo to Niemiec nie wygrał tegorocznej klasyfikacji punktowej. Zmieniona punktacja etapów sprawiła, że zieloną koszulkę zgarnął Peter Sagan, który znacznie lepiej radził sobie na bardziej wymagających, górzystych etapach. Kolejne zwycięstwo etapowe zapisał też na swoim koncie Mark Cavendish. Dla byłego mistrza świata było to 26. zwycięstwo w Wielkiej Pętli.
T – Tomasza rozmowy z Krzysztofem
Czymże byłyby relacje z Wielkiej Pętli bez ich komentarza? Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski po raz kolejny przeprowadzili kibiców przez najbardziej znany wyścig kolarski. Efekt? Kolejny rekord oglądalności w Eurosporcie. Średnia oglądalność wyniosła w tym roku 196 tys. widzów!
U – uciekinierzy
Brawurowe ucieczki były jednym z flagowych produktów tegorocznej Wielkiej Pętli. Każdy etap niekończący się finiszem z dużej grupy to popis zawodnika uciekającego przed rozpędzoną grupą zasadniczą. W tej edycji Tour de France nie było zwycięstw przypadkowych. Każdy z siedemnastu kolarzy zasłużył na to, by na mecie wznieść ręce w geście triumfu.
W – Wiecznie drugi
Peter Sagan. Zwycięzca klasyfikacji punktowej sześciokrotnie meldował się w najlepszej trójce etapu, jednak ani razu nie sięgnął po etapowe zwycięstwo. Ostatni raz w Wielkiej Pętli Słowak triumfował dwa lata temu. Mimo to, od 2012 roku nie zdejmuje zielonej koszulki. Sagan znany jest również z ogromnego poczucia humoru, co widać na załączonym obrazku.
V – Alejandro Valverde
Wreszcie się udało. Po tylu latach startów doświadczony Hiszpan stanął na podium Tour de France. Valverde zajął w tym roku trzecie miejsce, spełniając tym samym swoje marzenie. Wraz z Nairo Quintaną udowodnili też, że zespół może jechać na dwóch liderów.
Z – zakończenie na Polach Elizejskich
Zakończenie 22 dni zmagań było godne wielkiego wyścigu. Dla każdego zawodnika wjazd na Pola Elizejskie jest osobistym zwycięstwem. Dlatego ostatni etap nazywany jest etapem przyjaźni. Wszyscy są zadowoleni, Froome pije szampana, Sagan ma czas na wygłupy, a na końcu etap i tak wygrywa Andre Greipel.
Tak w telegraficznym skrócie wyglądał tegoroczny, 102. Tour de France. Przed nami nasz narodowy wyścig. Miejmy nadzieję, że przez te siedem dni polscy kibice będą mogli poczuć się tak, jak kibice zgromadzeni na Polach Elizejskich. No i przede wszystkim: allez #KWIATO!