Czy wolność słowa ma swoje granice? Rafał Trzaskowski podczas spotkania w Sieradzu wskazał dwa wyjątki, które uzasadniają ostrzejszą reakcję państwa. O co chodzi?
Rafał Trzaskowski kontynuuje spotkania z wyborcami w całej Polsce. Ostatnio pojawił się w Sieradzu. Podczas swojego wystąpienia poruszył ciekawy i jednocześnie delikatny wątek – wolności słowa. Jego zdaniem istnieją wyjątki od tej zasady.
– Wolność słowa jest najważniejsza i tu nie chodzi o żadną cenzurę. Wolność słowa jest święta. Ale nie dla botów, nie dla ruskiej propagandy. Z tym musimy walczyć – powiedział.
– Zupełnie czym innym jest wolność słowa, nawet jeżeli ona czasami bywa, powiedzmy, na granicy, a czym innym jest wprowadzanie nas w błąd, dezinformacja, próba podburzania nastrojów przez ruską technologię i boty, farmy trolli, które oni mają – podkreślił.
Trzaskowski o rosyjskiej propagandzie: Powinna być w tej sprawie ponadpartyjna zgoda
Trzaskowski uważa, że w Polsce powinna istnieć ponadpartyjna zgoda, co do walki z rosyjską propagandą. – Nie ma zgody na to, niezależnie czy jesteś z PiS-u, czy z Konfederacji, czy z Platformy, czy z Lewicy – nie ma zgody na to, żeby ruscy się wtrącali w nasze wybory. Nie ma zgody, żeby ktokolwiek się wtrącał w nasze wybory – stwierdził.
– Powinniśmy mieć wszyscy taki sygnał: jeżeli ktoś się będzie wtrącał w nasze wybory, to powinniśmy się plecami do niego odwrócić. A jeżeli ktoś kłamie i dezinformuje – powinniśmy uciąć głowę takiej hydrze elektronicznej – dodał.