Kolejne doniesienia na temat węgierskich turystów, którzy szturmują Zakopane. Tym razem głos Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Od kilku tygodni w mediach pełno jest informacji dotyczących najazdu węgierskich turystów na Zakopane. Tych jest więcej iż przybyszów z Bliskiego Wschodu, który jeszcze do niedawna w stolicy polskich Tatr było najwięcej.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” głos w tej sprawie zabrał Karol Wagner, przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. Mężczyzna przyznaje, że zaobserwowano „dwie fale” turystów z Węgier, którzy odwiedzają Polskę.
– Pierwsza fala przyjeżdża w połowie grudnia i to z nastawieniem na zakupy. Wykupują praktycznie wszystko – od artykułów spożywczych, ubrania, na prezentach kończąc. Kolejna fala przyjeżdża w okresie świąt i pozostają do sylwestra. Ci chętnie odwiedzają Gubałówkę, Kasprowy Wierch, spacerują po tatrzańskich dolinkach oraz zaglądają do zakopiańskich restauracji, gdzie kapele góralskie często grają ich rodzimego czardasza – mówi.
– Dużą atrakcją cieszą się kuligi. W ośrodkach narciarskich można spotkać z roku na rok rosnąca grupę narciarzy – dodaje Wagner, który przyznaje, że Węgrzy cenią sobie w Polsce stosunkowo niskie ceny. – Nie ma możliwości, żeby Węgier kupił pokój w 4-5 gwiazdkowym hotelu, wybudowanym w ostatnich latach, z przepięknym spa i w jakości luksusowej, za te same pieniądze w Europie Zachodniej. Tam podobny obiekt byłby co najmniej trzy razy droższy – twierdzi.