Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę rosną obawy, że dołączy do niej Białoruś. Już teraz formowane są tam wspólne, rosyjsko-białoruskie oddziały. Zdaniem ukraińskiego sztabu, atak jest możliwy, ale nastąpi prawdopodobnie nie wcześniej, niż za dwa-trzy miesiące.
Reżim Aleksandra Łukaszenki aktywnie wspiera Rosję w inwazji na Ukrainę. Rosyjskim żołnierzom udostępniane jest terytorium Białorusi, przeprowadzane były też z niego ataki. Mimo to, Białoruś formalnie nie przystąpiła do inwazji.
W ostatnim czasie sytuacja znów się zaogniła. Aleksander Łukaszenka poinformował o powołaniu wspólnych, rosyjsko-białoruskich oddziałów. Powołał się przy tym na umowy zawarte w ramach Państwa Związkowego oraz na rzekome zagrożenie ze strony Kijowa. Przedstawiciel sztabu generalnego Ukrainy gen. Ołęksij Hromow jest zdania, że jest to jedynie zasłona dymna. Żołnierze na Białorusi odciągają bowiem uwagę od frontu na południu i wschodzie Ukrainy, przez co część ukraińskich oddziałów musi pozostawać na tym terenie.
Nie oznacza to jednak, że atak ze strony Białorusi nie nastąpi. „Jednak w bardziej odległej perspektywie może zostać tam sformowane ugrupowanie służące do bezpośredniej agresji przeciwko Ukrainie” – powiedział gen. Hromow, którego cytuje serwis RBK-Ukraina.
Jaka to perspektywa? Zdaniem ukraińskiego sztabu generalnego, przygotowanie takiego ataku zajmie co najmniej dwa-trzy miesiące. „Obecnie ruch wojsk rosyjskich na Białorusi odbywa się kosztem zmobilizowanych do wojny rekrutów. Dla wzmocnienia tej siły uderzeniowej konieczne będzie jej przeszkolenie” – cytuje serwis Tpyxa.
Czytaj także: Ten błąd może wiele kosztować Putina. Rosja uderzyła w obiekt należący do Chin!
Źr.: Interia, Twitter