Lech Wałęsa zamieścił na Facebooku wpis, w którym odnosi się do treści zawartych w książkach Sławomira Cenckiewicza. Wałęsa zarzuca historykowi kłamstwo, przy okazji po raz kolejny podkreślając swoje zasługi dla Polski.
Co ten wnuk UB-Eka Cenckiewicz wyprawia. 99% w jego książkach i w tym co głosi o mnie jest zmyślone, jest bezczelnym kłamstwem. Pierwsze moje wielkie zwycięstwo na drodze politycznej 16 grudnia 1970 r w klęskę obraca. Istnieją dokumenty i jeszcze żywi świadkowie – pisze Wałęsa.
Były prezydent przytacza okoliczności wydarzenia z 16 grudnia. Wielotysięczny tłum wyrusza ze Stoczni na miasto oczywiście ja na czele. Idziemy po aresztowanych stoczniowców. Ja staram się głosem i gestami nie dopuszczać do bijatyk z milicjantami. To mi się nawet udaje – relacjonuje Wałęsa.
Czytaj także: Zarys historii Armii Krajowej
Takim sposobem, jako jedyny nie było innych chętnych wchodzę na komendę przy ulicy Świerczewskiego. Tam proszę o rozmowę z dowódcą. Błyskawicznie negocjuję uzyskując zgodę na wypuszczenie tych więźniów.
Otrzymuję mikrofon i ogłaszam to zebranemu tłumowi prosząc ludzi by pomogli mi odebrać więźniów, bo ja ich tych ludzi nie znałem.
Wałęsa ubolewa nad faktem, że znaleźli się jednak w tłumie ludzie „niechcący porozumienia”, ktorzy nazwali do zdrajcą i agentem. Zaczęli rzucać w okna komendy kamieniami – podsumowuje.
Źródło: Facebook.com/lechwalesa